Spotkamy różne postaci. W których z nich rozpoznam siebie takim, jaki jestem dziś, a w których ideał, jakim chciałbym być?
Podczas nabożeństwa Gorzkich Żali wraz z Jezusem w drogę krzyżową. W drogę, na której spotkamy różne postaci. W których z nich rozpoznam siebie takim, jaki jestem dziś, a w których ideał, jakim chciałbym być. Na początku naszych rozważań wezwijmy pomocy Ducha Świętego, byśmy na drogę naszych rozważań weszli jako uczniowie Chrystusa, a nie przypadkowi gapie.
I Niedziela Wielkiego Postu
Pierwszy świadek męki Jezusa prowadzi nas do pałacu Poncjusza Piłata. „A gdy nastał ranek, wszyscy arcykapłani i starsi ludu powzięli uchwałę przeciw Jezusowi, żeby Go zgładzić. Związawszy Go, zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Poncjusza Piłata” (Mt 12,1-2).
Poncjusz Piłat był namiestnikiem rzymskim w okupowanej Judei, sprawującym władzę z nadania rzymskiego najeźdźcy. Był więc niezbyt lubiany przez żydów. Nie szanował ich świąt religijnych, gardził ich tradycją. To on skazał Jezusa na śmierć. Zrobił to niechętnie, bo nie widział w Nim winy. Początkowo nawet próbował ratować Jezusa, by nie brać na siebie odpowiedzialności za Jego śmierć. Żona Piłata nazwała Jezusa „Sprawiedliwym” i prosiła swego męża, by nie robił mu nic złego. Dlaczego więc Piłat uległ? Wystraszył się groźby: „Jeśli go uwolnisz nie jesteś przyjacielem Cezara” (J 19,12).
Piłat nie czerpał radości ze skazania Jezusa. Zrobił to z strachu o utratę własnej pozycji, stanowiska. Dla niego najważniejsza była opinia innych. Myślał, że w ten sposób zapewni sobie spokój sumienia oraz dostatnie życie. Aby jednak zachować resztki własnej niezależności i możliwość ucieczki od odpowiedzialności „umył ręce wobec tłumu, mówiąc: «Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego»”. To nie moja wina, ja z tym nie mam nic wspólnego. To wy jesteście winni...
Często i my zachowujemy się jak Piłat. Na przykład gdy nie chcąc się narazić na plotki, rezygnujemy z własnych przekonań, z wymogów wypływających z wyznawanej przez nas wiary. Skazujemy Jezusa na mękę, umywamy ręce, by nie mieć nic wspólnego z Chrystusem, by nie musieć brać odpowiedzialności za Jego Kościół... Ale przecież to Ty go tworzysz.
Podobnie jak Piłat wydajemy też wyroki: na naszych sąsiadów, bliskich, ludzi spotkanych na ulicy,. Wtedy także wydajemy wyrok na Jezusa. Poddajemy się powszechnym trendom, naciskom otoczenia. A później wymawiając się, przeinaczając fakty, obmywamy ręce – bo boimy się odpowiedzialności za nasze słowa.
Nieraz powodem wypowiadania słów, których później żałujemy jest strach: Jeśli się nie odezwę, nie poprę go, to stracę dobre imię, co inni o mnie pomyślą. Strach może być wielką siłą w człowieku, której w sytuacjach wyjątkowych nie jesteśmy w stanie kontrolować. A później jak Piłat mówimy: Nie jestem winny... odebrania dobrego imienia drugiemu człowiekowi, obrażenia Jezusa, Jego Kościoła. Ale strach rodzi się wtedy, gdy w naszym życiu brakuje zaufania do Pana Boga. Gdy więcej nadziei pokładamy w ludzkich siłach niż w mocy Boga. Dobrze, że w takich sytuacjach odczuwamy strach, bo ludzkie siły wcześniej czy później na pewno zawiodą.
Nasze słowa mają wielką moc, musimy o tym pamiętać. Każde wypowiedziane słowo ma konsekwencje. Idzie w świat i nie jesteśmy w stanie go zatrzymać. W dzisiejszym świecie, gdy jesteśmy zalewani potokiem słów: w reklamach, wiadomościach, internecie, prasie, już nie zauważamy, nie doceniamy wartości słów. Zastanów się więc, jak korzystasz z daru słowa – daru Boga.
Mówimy: to tylko słowa... Czy rzeczywiście tylko? To przecież słowo Piłata – człowieka rozpoczęło mękę Chrystusa – Boga. W ten sposób Bóg ukazuje nam, że i nasze cierpienie nieraz ma źródło w słowie – w słowie ludzkim. Bo każdy nasz grzech rodzi się w naszych myślach – w słowach. Ale i każdy grzech jest zgładzony przez słowo pojednania w sakramencie pokuty. To od nas zależy, czy męka Jezusa w naszym życiu przyniesie pociechę, czy pozostanie bezowocna. Również dzięki słowu możemy oczyścić się z grzechu, zanurzając się w męce Chrystusa. Najpierw dzięki słowu żalu i skruchy podczas spowiedzi, a następnie w słowie pojednania z Bogiem i z drugim człowiekiem. Bo nie ma prawdziwej komunii, wspólnoty z Bogiem w niebie bez szczerej wspólnoty z drugim człowiekiem tu, na ziemi.
Zadbaj, by w twoim życiu było codziennie obecne słowo modlitwy. Ono pomoże ci w tym, by nie było w twym sercu i na ustach słów, które ranią, krzywdzą innych i oddalają od Boga.
Możemy błogosławić naszymi ustami, obdarzać dobrem, ale także krzywdzić innych, odebrać innym dobre imię, wypowiadając nierozważnie słowa. Wydajemy na innych wyrok, rozpoczynając ich drogę krzyżową. Rany ciała łatwiej zagoić od ran zadanych nierozważnym słowem. Zadając cierpienie drugiemu człowiekowi ranimy samego Boga.
Jak mówią legendy, Piłat do końca życia pamiętał o wyroku wydanym na Jezusa Nazarejczyka, ale to nie zmieniło jego postępowania, bo nie potrafił przyznać się do błędu. W jego ustach nigdy nie zrodziło się słowo: „przepraszam, żałuję, Boże, przebacz”. Został ze swą winą sam...
Nie pozwólmy, aby nasza fałszywa duma nie pozwoliła przyznać się do cierpień zadanych Chrystusowi i powstrzymywała przed wyznaniem grzechów w sakramencie pokuty. Niech słowa Chrystusa z krzyża: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” zostaną skierowane także do nas – w sakramencie pokuty, gdzie słowo nie skazuje, ale zbawia. Nie zwiastuje śmierci, ale zmartwychwstanie. AMEN.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |