Wokół Jezusa zebrały się tłumy – chorych, obolałych, nieszczęśliwych, bezradnych. Wszystkich uzdrowił. Trwali więc wokół Niego, nie chcąc oddalać się od przyczyny swojej radości i wielbiąc Boga. Zapewne nawet nie myśleli o pojawiającym się głodzie. Cóż znaczy głód wobec radości uzdrowienia?
To Bóg zauważył ich głód. Dał im to, czego nawet nie oczekiwali, o co nie prosili. Dał - jak zawsze - w nadmiarze.
Być może dziś na nic nie czekam. Być może nie potrafię sobie wyobrazić nieba. Jest dobrze, czegóż chcieć więcej? Jest o wiele lepiej, niż się spodziewałam. Mogę chodzić. Wierzę tylko, że to dobro, którego doświadczam, będzie trwać. Wiecznie.
Być może na nic nie czekam, bo tak naprawdę nie wierzę, że może być lepiej. Nigdy nic dobrego się nie wydarzyło. Ważne, że mniej boli. Ważne, że mam okruch. Wystarczy. Chcieć więcej wydaje się skandalem.
Być może ja nie czekam - ale czeka wielu. Czeka z rozpaczą, czeka z krzykiem, czeka w cierpieniu. Nie jestem w stanie im pomóc, choćbym chciała. Nie umiem. Nie mam możliwości. Wierzę, że Ty możesz im pomóc. Uleczyć. Nakarmić. Ogrzać swoją miłością. Jeśli nie umiem czekać ze względu na siebie proszę, byś przyszedł, ze względu na nich. Przynieś im ulgę.
Dla nas wszystkich w wieczności przygotowałeś ucztę. Nasycenie i radość. Ty wiesz, czego nam brak, nawet jeśli tego nie widzimy, nie pragniemy, nie śmiemy pragnąć. I już czekasz, by nam to wszystko dać. Bez proszenia i bez płacenia.
Pytania do rachunku sumienia
Bóg chce nas obdarować. Chce nam dać wszystko, czego nam potrzeba, nawet jeśli dziś o tym nie wiemy. Czy wierzę, że przewidział dla mnie tylko to, co najlepsze? Czy pragnę iść jego drogą, nawet jeśli jej kolejny odcinek jest w tej chwili dla mnie ukryty?
Bóg chce obdarować każdego. Potrzebuje jednak do tego nas. Czy patrząc na kogoś, kto cierpi, zadaję sobie pytanie co ja mogę zrobić, by mu ulżyć?
Przeczytaj komentarze | 3 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
W swej bezinteresownej miłości oczekuje od nas tylko jednego. Pragnie, abyśmy za przykładem Jezusa potrafili i chcieli uszczęśliwiać bliźnich.
Nie chodzi o cuda. On chce naszej uczciwej, rzetelnej pracy dla dobra wspólnego, pomocy potrzebującemu, zwykłego uśmiechu zasmuconemu, kilku budujących słów strapionemu, odrzucenia urazy wobec winowajcy, pielęgnowania ciepła rodzinnego, słowem stałej gotowości wypełniania dwóch Jego najważniejszych przykazań.
Postarajmy się! Być może jeszcze tu na ziemi zakosztujemy uczty.
Czasem, nawet gdy mam świadomość,że ktoś czeka na moje działanie, nie umiem mu pomóc.
Ale zawsze mogę modlić się w intencji chorych, cierpiących, nieszczęśliwych i poniżanaych. Jednak jeśli moja modlitwa ma trafić do Boga, to przedtem muszę odczuć cierpienie innych. Modlitwa za nich musi płynąć z serca a nie rozumu.Ich ból ma być współodczuty przeze mnie, dopiero wtedy moja modlitwa będzie miała sens.
Nie można "odsyłać" Bogu problemów ludzi cierpiących z adnotacją: "Boże, zatroszcz się", a samemu uznać swoją odrębność, usprawiedliwić brak emapatii.
Bóg zatroszczy się o nich, ale oczekuje też mojego zaangażowania.
Zgadzam się ,że Bóg obdarowuje mnie , tym co najlepsze tu i teraz.
Nie wątpiłam w to, że wybiera takie , a nie inne metody.
W przyjmowaniu z pokorą trudu, kierowałam się wiarą i ciekawością, wiernością Jezusowi jako Mistrzowi, który prowadzi.
Doprowadził mnie Pan do smakowaniem owoców Jego miłości. Doświadczał mnie we wszystkim co było we mnie słabe, by przeciąć to, co złe.
Nie zawiodłam się, bo w efekcie pomnożył we mnie siłę, do dalszego życia i służenia człowiekowi.
Przyjąć człowieka cierpiącego lub pójść do niego z darem życia, który Bóg składa w nasze dłonie, byśmy w Jego łasce i razem z Nim, pomnożyli dobre słowo, obecność we wspólnocie z człowiekiem, który szuka, a może stracił już nadzieję.
Boże, nie pozwól, by skarby dane przez Ciebie, były skradzione , zniszczone, zdeptane.
Pomnóż w nas wiarę , nadzieję i miłość byśmy nie ustali z głodu w naszej wędrówce.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.