Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Droga Wielkiego Postu w przypowieściach.
Codziennie w Modlitwie Pańskiej wśród paru innych powtarzamy też słowa „przyjdź królestwo Twoje”. I rozumiemy, o co chodzi: niech Bóg zakróluje; niech Jego władza obejmie i te obszary naszej rzeczywistości, które jeszcze nie są jej poddane. Ci, którzy zastanawiali się dłużej nad tymi słowami, mają jednak z nimi pewien kłopot. Królowanie Boga? No dobrze: ale gdzie? I jak? Czy modlę się o to, żeby niebo przyszło na ziemię, czyli o koniec świata? A może bardziej o to, żeby to ziemia stawała się jak najbardziej podobna do nieba? Jedno nie ulega wątpliwości: królestwo Boże jest wszędzie tam, gdzie Bóg jest uznawany za Króla: za tego, który jest Panem i którego prawu, dobremu i świętemu, warto się podporządkować. Tak jest w niebie, tak jest też w sercach tych, którzy żyjąc tu, na ziemi, wyznają: Boże, wierzę w Ciebie.
Królowanie Boga, Jezusa, to wcale nie teoria. Ma swoje przełożenie na tu i teraz naszej wiary. I rodzi wiele, niepokojących czasem, pytań. No bo jak to jest, że Bóg jest królem, a tak wielu ciągle Go odrzuca? Czyżby Jego wola mogła się spełniać tylko w niebie, a tu, na ziemi, coś – na przykład ludzka wolność – blokuje tę Jego władzę? Jak to jest, że wielki Bóg zdaje się nie radzić sobie ze złem, które na podobieństwo chwastów ciągle się pleni i pleni? Czy to królestwo Boże w konfrontacji ze złem ma w ogóle jakąś szansę? Jak to jest, że i wśród tych, którzy deklarują, że w Niego wierzą, zdarzają się i tacy, którzy bez oporów dopuszczają się wielkich nieprawości? No i końcu także jest pytanie o to, jak stać się tego królestwa obywatelem; ile i czego trzeba za to obywatelstwo dać?
To nie są przypadkowe pytania. To właśnie na nie odpowiada Jezus w jednej ze swoich wielkich mów zapisanych w Ewangelii Mateusza (i nie tylko u niego zresztą, ale jego narracji będziemy się trzymali): w przypowieściach o królestwie niebieskim. Wszystkie niosą ważne treści. Zatrzymajmy się jednak dziś tylko nad czwartą z nich, tą odpowiadająca na pytanie, jak stać się obywatelem Królestwa.
Przypowieść? Właściwie dwa krótkie porównania: o skarbie ukrytym w roli i o perle. Oba odpowiadają te same pytania: dlaczego w ogóle warto, byśmy my, mieszkańcy ziemi, przejmowali się królestwem niebieskim i co trzeba zrobić, by to królestwo posiąść.
Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.
Królestwo niebieskie podobne jest to skarbu... Jeśli człowiek który znalazł ów skarb, sprzedał wszystko, by kupić ziemię, w której się znajdował, to oczywistym wydaje się, że uznał, że to dobry interes; że skarb, który znalazł jest cenniejszy niż to wszystko, co dotąd posiadał. Podobnie jest z Bożym królestwem; jest cenniejsze iż to wszystko, co człowiek na tej ziemi ma. Dlatego warto to wszystko dla tego królestwa oddać. Warto uznać, że to Jezus, Syn Boży, jest Panem i żyć według głoszonej przez Niego Ewangelii.
W prostym obrazie tej przypowieści odnajdujemy często pojawiający się na kartach Pisma Świętego motyw wyboru, nazywany czasem dylematem dwóch dróg. Jak w Księdze Powtórzonego Prawa (30, 15nn), gdy Mojżesz mówi: „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. (...) Wybierajcie więc życie, abyście żyli”. Ewangelie, a potem Dzieje Apostolskie, są całe przeniknięte tym stawianiem człowieka w takiej właśnie alternatywie. Tak jest choćby z tymi, których Jezus powołuje na swoich uczniów. Zarówno z Apostołami, którzy porzuciwszy wszystko wybrali Jezusa – jedni rybackie sieci, inny posadę celnika – jak i z owym bogaczem, który nie chcąc zostawić swojego bogactwa nie zdecydował się na pójście za Jezusem. Ale podobnie jest z każdym, kto chce być chrześcijaninem: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16). Nie trzeba dodawać, że ten wybór stał, stoi i będzie stał przed każdym wierzącym. Bo przecież nawet raz już wybrawszy zawsze trzeba ten swój wybór ponawiać...
Warto zwrócić uwagę, że owego człowieka z przypowieści można nazwać szczęściarzem: znalazł skarb. On, nie inni. To dla chrześcijan wszystkich wieków też pewne wskazanie: tobie się udało, ty znalazłeś królestwo Boże. Ty miałeś wybór i wybrałeś, ale pamiętaj, że inni mogli takiego szczęścia nie mieć; ich skarb ciągle nieodkryty leży gdzieś zakopany w ziemi. Nie wywyższaj się ponad nich, bo może jest Twoją zasługą to, że szukałeś, ale niekoniecznie już to, że udało ci się znaleźć...
W tym samym duchu tłumaczy się też porównanie o kupcu szukającym drogocennych pereł. Też chodzi o wybór: ten majątek, który mam, albo ta jedna, najcenniejsza perła. Brzmi już jednak ciut inaczej, prawda? Szczęśliwy znalazca skarbu dla zakupu roli musiał sprzedać wszystko, co miał, ale więcej zyskał. W tej przypowieści niespecjalnie zyskuje. Zdaje się, że po prostu płaci za perłę tyle, ile trzeba. Dokonuje jednak wyboru: woli wszystko, co ma, zamienić na tę jedną, jedyną, najpiękniejszą i najbardziej drogocenną perłę. To dla niego ważniejsze. W tej więc przypowieści akcent nie został położony na zysku, a na kosztownym wyborze: nieokreśloną ilość mniej cennych rzeczy kupiec zamienił na jedną, za to drogocenną perłę.
To także motyw dość często pojawiający się na kartach Ewangelii. Odwołajmy się jeszcze raz do przytoczonego już wcześniej tekstu: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16). Aż stracić życie? Niekoniecznie dosłownie, ale w tym sensie, że chrześcijanin musi zrezygnować z wielu (niemoralnych) możliwości, jakie oferuje świat. Bo chodzi o to, by odrzucić to, czego ja, patrząc po ludzku, mógłbym chcieć, a przyjąć to, czego chce dla mnie Bóg. To nie, przynajmniej nie w pierwszym rzędzie, wola Boża przejawiająca się w różnych zrządzeniach losu. To przede wszystkim Boża wola wyrażona w wymaganiach moralnych, jakie stawia On wierzącym w Niego. To wybór tej drogi, jaką nakreślił Jezus w Kazaniu na Górze, w nowym duchu interpretując stare przykazania Dekalogu.
W tej samej Ewangelii (10, 37nn) znajdujemy zresztą wypowiedź Jezusa, w której postawił konieczność takiego wyboru bardzo mocno: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je”.
Znalazłeś chrześcijaninie wielki skarb – mówi więc Jezus w pierwszej przypowieści. Mając oczywiście na myśli królestwo niebieskie. W drugiej zaś dodaje: pamiętaj, że wybieranie zgodne z ideałami królestwa Bożego, zgodne z Bożym prawem, będzie cię jednak sporo kosztowało; będzie cię kosztowało wszystko, co by prawu królestwa się sprzeciwiało.
I jeszcze drobiazg, chyba rzadko zauważany... O ile w pierwszej z tych przypowieści królestwo Boże podobne jest do skarbu, to w drugiej nie jest podobne do perły, a – jak powiedział Jezus – do... kupca. Ciekawe, prawda? To przypowieść, porównanie, nie można więc zbyt kurczowo trzymać się takich czy innych sformułowań, bo w tym gatunku ważny jest obraz jako całość. Ale gdyby pójść tropem tej dosłowności....
Kupcem królestwo Boże, a więc można chyba powiedzieć jego król, Bóg, Syn Boży, Jezus Chrystus. Wtedy tą drogocenną perłą byłby każdy z nas. Każdy z nas traktowany jak cenna perła, dla której warto sprzedać wszystko. Ciekawe, prawda? I tak w zasadzie się stało. Bóg opuścił niebo, Bóg stał się człowiekiem, Bóg nierozpoznany żył jak człowiek, aż w końcu Go zabili. Bardzo wiele za nas dał. Bo dla Niego jesteśmy cenni.... Tak, pozwalam ci znaleźć skarb – mówi Bóg do człowieka. Skarb Bożego królestwa. To będzie kosztować, ale pamiętaj – choć wstyd to przypominać, bo przecież to widać gołym okiem – że i Ja dla ciebie bardzo wiele się wyzbyłem...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |