Płonący krzew, zdjęcie sandałów i głos Boga rozmawiającego z Mojżeszem. I słowa: „Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód”.
Bóg patrzy i cierpliwie czeka. Jak w Ewangelii, gdzie słyszę przypowieść o ogrodniku, który prosi, by nie wycinać jeszcze nieowocującego drzewa; by jeszcze poczekać, bo a nuż. Ale w końcu reaguje. Nie, nie dlatego, że traci cierpliwość. Dlatego że widać już jasno, że człowiek nie zmięknie, że będzie trwał przy swoim grzesznym przekonaniu, przeświadczony, że nikt nic nie jest mu w stanie zrobić. I wtedy Bóg pokazuje, że to On jest Panem. I zrobi z panami tego świata co zechce...
Wojna na Ukrainie. Czy Bóg nie mógłby poskromić pychy agresorów? Mógłby. I to wcześniej czy później zrobi. Cierpliwie czekajmy. I uważajmy, byśmy przez brak nawrócenia serc sami nie podpadli pod Jego sąd...
Dodaj swój komentarz »