Cezurą oddzielającą liturgię Słowa od chrzcielnej jest, następująca po modlitwie powszechnej, Litania do Wszystkich Świętych.
A właściwie jej skrót. Cała śpiewana jest w noc Paschy, gdy Kościół święci źródło chrzcielne, z którego rodzą się dzieci Boże. Gdy celebracja sakramentu odbywa się w ciągu roku słyszymy w niej kilka wezwań zakończonych, jak proponują Obrzędy, przywołaniem patronów kandydatów (liturgia, zwłaszcza chrztu dorosłych, chętniej niż kandydatów używa określenia wybranych).
Historia litanii jest długa. Pierwsze informacje o niej pochodzą z IV wieku, z Azji Mniejszej. Czyli z terenów zamieszkiwanych przez adresatów siedmiu listów Apokalipsy świętego Jana. Odnajdujemy w niej wielki tłum, „z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i Barankiem” (Ap 7,9). W innym miejscu, choć w nieco zawężonym znaczeniu, nazwany jest on orszakiem baranka. To „ci, którzy towarzyszą Barankowi, dokądkolwiek idzie” (Ap 14,4).
Chrześcijanie starożytnego Rzymu w tych, „którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i w krwi Baranka je wybielili” (Ap 7,14), widzieli przede wszystkim męczenników. Stąd w niektórych przekazach odnajdujemy informację o śpiewie litanii podczas procesji do kościołów stacyjnych. Do dnia dzisiejszego towarzyszy procesji pokutnej w Środę Popielcową z kościoła świętego Anzelma do bazyliki świętej Sabiny na Awentynie, będącej pierwszym wielkopostnym kościołem stacyjnym Rzymu.
W liturgii zachodniej litania związana jest także ze święceniami diakonatu, prezbiteratu i konsekracji biskupiej. Wielu z nas pamięta echo jej wezwań, odbijające się od kolumnady Berniniego, podczas przenoszenia ciała Jana Pawła II do bazyliki świętego Piotra czy procesji kardynałów, zmierzających do kaplicy sykstyńskiej na konklawe. W praktyce parafialnej często modlimy się jej wezwaniami podczas procesji w Dniu Zadusznym. W rodzinach odmawiamy towarzysząc osobie odchodzącej do domu Ojca. Czyli jest z nami od momentu chrztu aż do samej śmierci.
Litania do Wszystkich Świętych to drugi, po uroczystym wprowadzeniu rodziców i dziecka do świątyni, znak wskazujący na to, że chrzest jest sakramentem włączającym do wspólnoty Kościoła, w Credo nazwanej świętych obcowaniem. Tradycja wyznacza trzy jej kręgi: Kościół pielgrzymujący, oczyszczający się i w chwale. Zewnętrznym jej znakiem często były freski prezbiterium, przedstawiające apokaliptyczny „wielki tłum”, z którym łączymy się celebrując ucztę Baranka. Między innymi dlatego święty Paweł tak często zwracał się do adresatów swoich listów słowami: „święci i umiłowani”, choć ich życiu daleko było do ideału. Bo na mocy chrztu stali się członkami Ciała Chrystusa, będącego – jak już zauważyliśmy – wspólnotą świętych obcowania.
Spróbujmy, na koniec, spojrzeć na towarzyszącą celebracji sakramentu chrztu Litanię do Wszystkich Świętych w perspektywie Listu do Hebrajczyków. Jego autor zachęca: „mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, a przede wszystkim grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ja wydoskonala” (Hbr 12,1-2). Mnóstwo świadków. Wszyscy święci. Towarzysze naszej drogi. Nie tylko „przykłady dla stada”. Jeszcze bardziej orędownicy i niosący wsparcie. W jednej ręce trzymający palmy, drugą wyciągający z pomocą pielgrzymom. Przede wszystkim zaś swoim często pokręconym, ale i naznaczonym zwycięstwem Jezusa, życiem, dodający nam otuchy i nadziei, że i my kiedyś dołączymy do nich w chwale.
Nie będzie zatem przesadą gdy powiemy, że przez chrzest znaleźliśmy się w dobrym towarzystwie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |