Jest w wyrzeczeniu się grzechu i wyznaniu wiary coś, na co rzadko zwracamy uwagę. To uczciwość, będąca zgodnością tego jak żyjemy, z tym, co deklarujemy.
„Dzieciom nie należy odmawiać chrztu, ponieważ chrzci się je w wierze tego właśnie Kościoła, wyznawanej publicznie przez rodziców, przez chrzestnych i przez innych uczestników. Osoby te reprezentują Kościół…” (Obrzędy, Wprowadzenie, 2). Dlatego chrzest bezpośrednio poprzedza wyrzeczenie się zła i wyznanie wiary. Deklaracja rodziców i chrzestnych ma być gwarancją, że dzieci zostaną „potem wychowane w tej wierze, w której zostały ochrzczone” (Tamże, 3). Celebrans, przemawiając do nich, podkreśla: „Starajcie się wychować je w wierze tak, aby zachować w nich to Boże życie od skażenia grzechem i umożliwić jego ustawiczny rozwój” (Obrzędy, 56).
By zachować dziecko od skażenia rodzice i chrzestni wyrzekają się grzechu, wszystkiego co prowadzi do zła i szatana. Zatrzymajmy się przy tym zobowiązaniu na moment.
Przed kilkoma miesiącami w mediach pojawiła się informacja o rezygnacji w niektórych włoskich diecezjach z chrzestnych. Biskupi tłumaczyli swoją decyzję brakiem odpowiednich kandydatów do tej funkcji i naciskami rodzin na duszpasterzy. Z podobnym brakiem mierzą się również inne diecezje. Także w Polsce. Przy czym nie chodzi tylko o osoby, żyjące w związkach niesakramentalnych. Na wydawanym w kancelarii parafialnej zaświadczeniu proboszcz, ewentualnie inny duszpasterz, poświadcza, że osoba mająca być chrzestnym jest wierzącym i praktykującym katolikiem. O ile wiarę zmierzyć i ocenić jest trudno, o tyle z praktyką już łatwiej. Podstawowym kryterium jest systematyczne uczestnictwo w niedzielnej Mszy świętej i spowiedź przynajmniej raz w roku. Oczekuje się także od kandydatów na chrzestnych, że troszczą się o katechizację swoich dzieci, nie dają publicznego zgorszenia i angażują się w dzieła miłosierdzia. Jeżeli ktoś tych warunków nie spełnia musi liczyć się z tym, że nie uzyska zgody na bycie chrzestnym. Mimo osiągniętego wieku i przyjętego sakramentu bierzmowania.
Wymóg świadectwa dawanego życiem i przykładem staje się w przypadku rodziców chrzestnych jeszcze ważniejszy, gdy rodzice dziecka, z różnych przyczyn, nie mogą w pełni uczestniczyć w życiu Kościoła. Wówczas to od nich, w dużej mierze, będzie zależeć, czy dziecko osiągnie dojrzałość w wierze.
Jest w wyrzeczeniu się grzechu i wyznaniu wiary coś, na co rzadko zwracamy uwagę. To uczciwość, będąca zgodnością tego jak żyjemy, z tym, co deklarujemy. Jeżeli ktoś żyje w grzechu i nie ma zamiaru z nim zerwać, mówiąc wyrzekam się, jest nieuczciwy w stosunku do Boga i Kościoła, a sam obrzęd staje się bardziej teatralną inscenizacją, niż aktem wiary. I – wbrew temu, co często się mówi – nie jest doprowadzaniem dziecka do wiary. Ta, jako cnota boska, czyli dar darmo dany, oczywiście wlana jest w serce nowo ochrzczonego, ale wymaga troski, pielęgnacji, wsparcia, systematycznego pogłębiania, aż osiągnie dojrzałość. Chrzest to ewangeliczne ziarnko gorczycy. Potrzebuje czasu i odpowiedniego klimatu, by stało się drzewem, dającym schronienie ptakom.
O wspomagającej roli rodziców i chrzestnych tak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego: „Aby mogła rozwijać się łaska chrztu, potrzebna jest pomoc rodziców. Na tym także polega rola rodziców chrzestnych, którzy powinni być głęboko wierzący, a także zdolni i gotowi służyć pomocą nowo ochrzczonemu, zarówno dziecku, jak i dorosłemu, na drodze życia chrześcijańskiego. Ich misja jest prawdziwą funkcją eklezjalną (oficjum). Cała wspólnota eklezjalna ponosi częściowo odpowiedzialność za rozwój i zachowywanie łaski otrzymanej na chrzcie” (KKK 1255).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |