Czyż jednak wiara bez uczynków nie jest martwa?
Jakże wiele grzechów można skryć w ciemności. W ciemności działania spisku, działań zakulisowych; w ciemności zobowiązania „tylko nie mów nikomu”. Przecież stosowanego znacznie częściej, niż tylko w sferze wykorzystywania seksualnego... Nie mów nikomu. Bo wtedy każde pojedyncze świństwo wobec tej czy innej osoby wydaje się drobiazgiem, wypadkiem przy pracy. Jednak gdyby, przerywając milczenie, wszystkie, popełnione wobec wielu osób, złożyć w całość...
Bóg kocha świat; nie chce go potępić, ale chce, by został przez Chrystusa zbawiony – czytam w Ewangelii. I ten, kto w Chrystusa wierzy, nie podlega potępieniu. Ten, kto nie wierzy... Mówi Jezus: już został potępiony. Bo nie uwierzył. A potępiony został, bo choć zobaczył światło, woli tkwić w ciemności. Nie chce, by to światło wydobyło na wierzch jego ciemne sprawki. W ciemności może udawać, że ich nie ma albo że to tylko drobiazgi...
A ja? Jeśli czytam to słowa, to najpewniej zbliżam się do światła. I nawet jeśli popełniam jakieś większe niż powszednie grzechy, to jeśli, przełamując wstyd, przychodzę do Jezusa i uznając swoją winę chcę stawać się lepszy, mogę być pewien, że dzięki tej wierze w Jezusa zostanę zbawiony. Bóg nikogo nie chce potępić. Mnie też nie. Chce mnie zbawić i dać wieczne szczęście.
Ale „jeśli uznając winę chcę stawać się lepszy”. Jeśli Jezus jest dla mnie tylko wygodną ideologią, jeśli nie ma chęci nawrócenia, jeśli wolę to tkwienie w nieprawości...
Rachunek sumienia
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |