Katecheza rozpoczyna się od wiary, że każde dziecko, zwłaszcza ochrzczone, ma już w sobie Ducha Boga - mówi w wywiadzie z siostrą Alicją Rutkowską CHR Rebekah Rojcewicz, była przewodnicząca Międzynarodowej Rady Katechezy Dobrego Pasterza.
- Z jakimi wyzwaniami zmierzyłaś się, gdy przybyłaś do Rzymu?
Pierwsze wyzwanie to takie, że byłam biednym nauczycielem i nie miałam pieniędzy. Co więcej, kurs był po włosku, a ja nie znałam języka. Moi rodzice już wcześniej zaakceptowali, że mieszkałam w Anglii, a teraz miałam im powiedzieć, że na dwa lata jadę do Rzymu?!... To były te główne trudności, główne wyzwania.
Muszę opowiedzieć tę historię: Napisałam wtedy do Sofii Cavalletti po angielsku: „Chcę przyjechać, ale ile to kosztuje, żeby zapisać się do Twojej szkoły?” Sofia odpisała niezbyt pięknym charakterem pisma, więc trudno było to odczytać. Napisała: „Czy 40 – i potem jakiś „znaczek” – będzie w porządku?” Pomyślałam: Czterdzieści… czego? Odpisałam więc: „Jaki to będzie odpowiednik w dolarach amerykańskich?”. A ona napisała: „Czterdzieści amerykańskich dolarów – czy to będzie w porządku?”. Utrzymanie opłacałam w ten sposób, że uczyłam angielskiego dzieci rodziny, u której mieszkałam.
- Wiemy, że ta specjalna przestrzeń przygotowana do pracy z dziećmi metodą Katechezy Dobrego Pasterza nazywa się atrium. Jakie było Twoje pierwsze wrażenia, gdy zobaczyłaś rzymskie atrium?
Sofia Cavalletti odebrała mnie z lotniska i przywiozła bezpośrednio do atrium. Znalazłam się w starożytnym pałacu położonym w centrum Rzymu, gdzie jej rodzina mieszkała od czterech pokoleń. Ona sama mieszkała w jednym skrzydle, a pozostałą część domu przeznaczyła na atria. Była więc kaplica i trzy atria: dla dzieci starszych, potem poziom drugi i poziom pierwszy.
Przyjechałam tam po południu i ujrzałam piękne złote rzymskie słońce. Weszłam do tego starego, pięknego miejsca, w którym od około trzydziestu lat przygotowywano materiały i pracowano z dziećmi. I od razu uświadomiłam sobie, jak wielka jest miłość i troska w tym środowisku. Dla kogo? Nie dla księży, nie dla profesorów z uniwersytetów, nawet nie dla studentów z uniwersytetu, ale dla dzieci – w wieku od trzech lat! Cała ta praca, całe to piękno było dla dzieci.
Zaczęłyśmy więc zwiedzanie od trzeciego poziomu przeznaczonego dla dzieci w wieku od 9 do 12 lat. Potem był poziom drugi, czyli środowisko dla dzieci w wieku od 6 do 8 lat i w końcu weszliśmy do atrium dla najmłodszych. I ono było najpiękniejsze. Podeszłam do materiału przedstawiającego Jerozolimę, który Sofia – a nie była artystką – zrobiła własnoręcznie! To była mapa topograficzna: wzgórza, doliny, mury otaczające Jerozolimę i mnóstwo malutkich budynków. Niektóre z tych budynków można było przestawiać, jako że były przeznaczone do pracy dzieci. To były sceny opisujące najważniejsze wydarzenia z męki Chrystusa. Byłam tak poruszona, że aż się popłakałam. A stojąca obok mnie Sofia powiedziała szeptem: „Nie martw się za bardzo, to długa praca”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |