Katecheza rozpoczyna się od wiary, że każde dziecko, zwłaszcza ochrzczone, ma już w sobie Ducha Boga - mówi w wywiadzie z siostrą Alicją Rutkowską CHR Rebekah Rojcewicz, była przewodnicząca Międzynarodowej Rady Katechezy Dobrego Pasterza.
- Jaka sytuacja w atrium wywołała Twoje największe zdumienie?
Największym zdumieniem było dla mnie to, jak dzieci w atrium reagują na ciszę i uroczysty charakter chwili. Kiedy czytamy Pismo Święte z zapaloną świecą, nie trzeba mówić: „Bądźcie cicho”, bo one wiedzą, że to jest ważne. Więc ta gotowość, ta powaga dzieci mnie zdumiała. Montessori nazywała to naturalną godnością. Jeśli damy im pokarm, treść, która jest ważna i na wysokim poziomie, to zobaczymy nowe dziecko.
- Czego nauczyła Cię Sofia Cavalletti, a co wyniosłaś od Gianny Gobbi?
Spośród wszystkich rzeczy, których nauczyła mnie Sofia, tą najistotniejszą było zrozumienie, że najważniejsza jest nasza osobista wędrówka z Pasterzem. Ogromny szacunek dla osoby, zarówno dziecka jak i dorosłego. Zrozumienie, że jest w nich Nauczyciel. I że każdemu ta wędrówka zajmuje tyle, ile zajmuje.
Gianna Gobbi miała zupełnie inną osobowość, była bardziej skupiona na sprawach doczesnych. Uwielbiała nas brać na pizzę, na zakupy rzeczy do atrium, ale również kochała przygotowywać materiały dla najmłodszych. Była bardzo praktyczna. I uwielbiała być z małymi dziećmi.
- Na czym polega fenomen Katechezy Dobrego Pasterza?
Przede wszystkim na zdaniu sobie sprawy z tego, że dzieci potrzebują miejsca do modlitwy. Edukacja religijna polega najczęściej na tym, że uczę was czegoś i musicie się tego nauczyć. Uczymy się wiele od naszych rodzin, księży, z naszego doświadczania Mszy świętej, może i w naszych szkołach. Te wszystkie rzeczy nam coś dają.
Ale atrium to miejsce modlitwy, w którym mogą doświadczyć jej samodzielnie. Mogą odkryć w sobie tę własną odpowiedź dla Boga. A tym jest modlitwa: słuchaniem, otrzymywaniem, ale także odpowiadaniem. Nie tylko słowami, ale też poprzez naszą pracę, naszą troskę o piękne otoczenie – to są wszystko sposoby, przez które odpowiadamy Bogu. Oto najprostszy opis czym jest atrium: to miejsce modlitwy, w którym jedynym Nauczycielem jest Chrystus.
- Dlaczego tak istotne jest to, żeby katecheci sami przygotowywali materiały do prezentacji, które dają dzieciom? Czym te materiały różnią się od pomocy dydaktycznych używanych w szkole?
Podstawowa różnica polega na tym, że materiały w atrium są przeznaczone do indywidualnej pracy dziecka, a nie jako pomoc dla nauczyciela, w celu stworzenia przejrzystej i bardziej zrozumiałej lekcji. Mamy 32 zasady dotyczące Katechezy Dobrego Pasterza. Jedna z nich brzmi, że katecheta przygotowuje samodzielnie swoje materiały, po to aby doświadczyć jedności rąk, serca i umysłu. Zatem my też jesteśmy formowani podczas przygotowywania materiałów.
- Jesteś katoliczką, ale nie urodziłaś się w tym wyznaniu. Czy możesz opowiedzieć, jak to się stało, jaka była Twoja droga wiary?
Nie urodziłam się w rodzinie rzymskich katolików, ale urodziłam się w pobożnej rodzinie chrześcijańskiej. Moja rodzina należała do metodystów. Ale co ważniejsze, modliliśmy się wspólnie. Czytaliśmy wspólnie Biblię. Za każdym razem, gdy kościół był otwarty, chodziliśmy wspólnie się modlić. To był najważniejszy fundament dla mnie.
Dopiero jako osoba dorosła, gdy miałam 27 lat, zdałam sobie sprawę, że muszę odnaleźć mój własny, indywidualny sposób oddawania czci Bogu. I znalazłam mój dom, gdzie czułam się najlepiej – na rzymskokatolickiej Mszy. Przeszłam więc do Kościoła (rzymskokatolickiego) i dalej trwam w nim od lat. Ale dla mnie bardzo ważną zasadą naszej pracy jest to, że Katecheza Dobrego Pasterza jest przeznaczona dla każdej chrześcijańskiej denominacji, która tego pragnie i posiada ekumenicznego ducha. Gdyby tak nie było, to nie czułabym się jak u siebie w domu.
- Jesteś matką. Jak Katecheza Dobrego Pasterza pomogła Ci w wychowaniu własnych dzieci?
W szczególności na dwa sposoby. Przede wszystkim odbyłam szkolenia bycia katechetką przed tym, jak zostałam matką. Dzięki temu mogłam obserwować moje dzieci i zobaczyć rzeczy, których bym w innym przypadku nie dostrzegła. Byłam bardziej świadoma ich reakcji, nie na moje nauczanie, ale na życie w Kościele.
I drugi sposób: poczułam głęboki spokój, że kiedy oni zadawali jakieś pytania, to mogłam dać prostą odpowiedź. Nie denerwowałam się, tylko mogłam udzielić prostej odpowiedzi.
Pewnego razu poszłam na spacer z moim dwuletnim synem. Szliśmy chodnikiem i daleko przed nami zobaczyłam martwego ptaka. Pierwszą moją reakcją jako matki było przejść przez ulicę na drugą stronę, żeby ochronić syna przed spotkaniem ze śmiercią. Tak chyba to czułam. Ale on już zobaczył, że tam coś jest w oddali na chodniku. Był więc zdeterminowany, żeby podejść bliżej i się temu przyjrzeć. Podchodzimy do tego martwego ptaka, syn przygląda się mu, wpatruje się w niego. Jako katechetka wiedziałam, że to nie jest okazja, żeby uczyć go o rzeczywistości śmierci, ponieważ on po prostu obserwował tę rzeczywistość śmierci. Więc powiedziałam jedynie: „To martwy ptak”. Nazwałam rzeczywistość. A on na to: „Martwy ptak, martwy ptak”. A potem, bez żadnych komentarzy z mojej strony, zaczął wpatrywać się w niebo, żeby odnaleźć żywe ptaki. On kontemplował rzeczywistość śmierci i życia!
Tak więc zaczynamy szanować coraz bardziej sposób, w jaki dzieci kontemplują rzeczywistość i stajemy się gotowi mówić mniej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |