Jest w moim kościele taka kaplica. Z figurą Matki Bożej Bolesnej. Dziś rzadko odwiedzana. Naprzeciw niej jest kaplica w której wystawiany jest Najświętszy Sakrament. Wiadomo, gdzie trzeba pójść. Ale kiedyś to miejsce miało znaczenie w mojej parafii szczególne. Kilkadziesiąt lat temu przychodziły tam matki, które dowiadywały się o śmierci swoich synów w wojennej i okupacyjnej zawierusze. Ile to miejsce musiało widzieć łez...
Bo Matka Boga wie co to ból. Patrzyła na okrutną śmierć swojego Syna.
I wie co to ból Jej Syn. Przecież „z głośnym wołaniem i płaczem zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci”. I „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał”.
Nie wiem, może mi się tylko wydaje. Ale w cierpieniu łatwiej rozmawiać kimś, kto przez nie przeszedł....
Przeczytaj komentarze | 5 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.