Moja sprawiedliwość ma być większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów – zachęca mnie dziś Jezus. Oni pewnie, gdy przypominali sobie piąte przykazanie, mówili z satysfakcją „jestem w porządku, nikogo nie zabiłem”. I dziś wielu zapewne podchodzi do tego przykazania podobnie. Ale ode mnie Jezus chce więcej. Bym powściągnął swój gniew wobec bliźniego, bym nie używał wobec niego obraźliwych słów... Czyli bym wystrzegał się wszystkiego, co zgodnie z moim pragnieniem miałoby go zaboleć, co byłoby rozmyślnym ranieniem go. Wszystkiego. Nawet jeśli uznam, że się bliźniemu należy. I nie tylko w bezpośrednich relacjach, ale też gdy piszę komentarze w mediach społecznościowych...
Najbardziej uderza mnie jednak w słowach Jezusa to, że kiedy przynosząc swój dar Bogu przypomnę sobie, że ktoś ma coś przeciwko mnie... Nie że ja mam przeciwko komuś: że ktoś ma przeciwko mnie! Bo kogoś źle potraktowałem, kogoś skrzywdziłem... Zanim stanę przed Bogiem powinienem sprawę wyjaśnić, załagodzić, spór zakończyć. To bardzo ważne, choć chyba często zapominane wskazanie. Tak, skrzywdzony powinien starać się wybaczyć. Ale Jezus wyraźnie mówi, że to ten, który skrzywdził ma konflikt załagodzić, zakończyć, krzywdę naprawić..
Rachunek sumienia