Jak co miesiąc, Ojciec Święty poleca modlitwom wiernych na całym świecie dwie intencje. Ogólną: „Aby narody Ameryki Łacińskiej dochowywały wierności Ewangelii i cieszyły się coraz większą sprawiedliwością społeczną i pokojem”. Oraz misyjną: „Aby Duch Święty dawał światło i siłę chrześcijańskim wspólnotom i wiernym prześladowanym bądź dyskryminowanym z powodu Ewangelii w licznych regionach świata”.
Przekaz Ewangelii jest jednoznaczny. Nie chowaj się. Ani pod korcem, ani za plecami, tym bardziej w kącie. Wchodź na świecznik i trwaj.
Nie anioły bez temperamentu, ale żywi ludzie podobni do nas nieśli Ewangelię światu. O żywych ludziach mówiono: patrzcie, jak oni się miłują.
Poprzez beatyfikacje i kanonizacje Kościół ciągle proponuje wiernym nowe wzory świętości, które pomagają interpretować przesłanie Ewangelii Jezusa Chrystusa w różnorodnych okolicznościach życia.
Tak łatwo wyciągnąć rękę po kuszący owoc. Tym łatwiej, gdy znudzi się mizerny pokarm, kurz blask przykryje. To wtedy przychodzi pokusa szukania innej ewangelii...
Nie widzimy Jezusa w Ewangelii jako chorego na łożu boleści - ale znajdujemy Go u szczytu cierpienia: umęczonego, poddanego straszliwym torturom ciała i duszy.
Do głoszenia Ewangelii potrzebna jest cierpliwość i łagodność. Czyjeś nawrócenie może być bowiem długim i skomplikowanym procesem.
Czemu pierwszym, więc chyba bardzo istotnym, znakiem Ewangelii Jana jest sprawa tak prozaiczne jak zadbanie o to, by weselni goście mieli co pić?
Ciche, pokorne, na drugim planie. Czy jednak bez nich Jezus i Jego uczniowie mogliby porzucić pracę i zająć się sprawami Ewangelii?
Największym zagrożeniem dla Kościoła nie są złośliwe ataki jego wrogów. Znacznie więcej zła robią ci jego członkowie, którzy dla takich czy innych doraźnych zysków zdradzają Ewangelię.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.