Kim będzie to dziecię? Jakie będzie jego życie?
Jego słowa będą jak ostry miecz. On sam jak strzała zaostrzona w ręku Boga. Będzie Jego sługą. W nim sam Bóg się rozsławi. Czego można chcieć więcej dla dziecka?
A jednak będzie pewnie mówił, może nawet nie raz: Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego.
Między chwałą i odrzuceniem. Między poczuciem siły i kompletną bezradnością. Między Bożą radością i ludzkim bólem. I dodatku ciągle w drodze. Bo to zbyt mało, by być prorokiem tylko dla swojego ludu. Bo On chce, bym szedł na cały świat.
Z ludzkiego punktu widzenia: los przeklęty. Z Bożego – błogosławiony. Na szczęście Bóg sam staje się pokojem, On sam staje się siłą. By człowiek mógł zaśpiewać: sławię Cię, żeś mnie tak cudownie stworzył, godne podziwu są Twoje dzieła.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.