„Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę”.
Takie sytuacje są najtrudniejsze. Gdy Bóg najpierw wysłucha gorącej prośby, a potem zdaje się swoją łaskawość odwołać. Zastanawiam się wtedy, po co w ogóle wysłuchiwał? Żeby zabierając co dał zadać większy ból?
Patrząc na próbę, jakiej został poddany Abraham mam nadzieję, że nie. Ale że to wszystko ma sprawić, bym w dzień swojej śmierci przeszedł przez jej bramę z pełnym zaufaniem…
Modlitwa
Myślę, Panie Boże, że całe moje życie jest jedną wielką szkołą. Szkoła zaufania do Ciebie. Bo nie jest tak, że raz zaufałem i już. Każdego dnia uczę się tego na nowo. W coraz trudniejszych sytuacjach.
Nie jestem odważny. Nie powiem Ci „próbuj mnie, zdam wszystkie egzaminy”. Bo jestem tchórzem. Bo wolałbym, zamiast wystawiać się na ostrzał losu, schować się za Tobą. Żebyś mnie ochronił…
Czy w dzień mojej śmierci mimo wszystko powiesz mi, że ten egzamin z zaufania jednak zdałem? Bo on przecież jest z zaufania, nie z odwagi…
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.