„Nie patrz na Jego wygląd.” A będzie przy Narodzeniu jak przy Zmartwychwstaniu. „Ujrzał i uwierzył.”
Doszliśmy w naszym rozważaniu do momentu, gdy trzeba powtórzyć zadane na początku pytanie. Czym jest dobre Boże Narodzenie?
Jest przede wszystkim wiarą adorującą Boga, objawiającego się w podwójnej perspektywie Dziecka-Syna i Zbawcy. Syna Ojca i Syna Maryi. Bez tego podwójnego synostwa nie ma zbawienia. Nie byłby Zbawicielem, gdyby był tylko Synem Maryi. Nie byłby Emmanuelem, Bogiem z nami, gdyby był tylko Synem Ojca. Dziecko bez Zbawcy to infantylizm, redukujący wiarę do ckliwości, płytkich emocji, utrwalający religijność ograniczoną do ludzkich zwyczajów i tradycji. Zbawca bez Dziecka to Bóg odległy, zamieszkujący niedostępne przestrzenie, niezdolny do miłości i przyjaźni, bez twarzy. Więc taki, którego nie można spotkać, poznać i pokochać.
Jest też dobre Boże Narodzenie opowieścią. „Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.” Przychodzimy do Jezusa, by Mu opowiedzieć co już o Nim wiemy. Opowiedzieć o Nim także Maryi i Józefowi. Opowiedzieć już obecnym przy Dziecku i dziwiącym się naszej opowieści. Po opowieści przychodzi czas adoracji. Czyli słuchania sercem. Bo Dziecko – choć jeszcze nie używa słów – prowadzi dialog. Objawia. Poznajemy Je patrząc, mając przy tym w uszach słowa, jakie wypowiedział Bóg do proroka Samuela, gdy posłał go, by namaścił Dawida na króla. „Nie patrz na jego wygląd.” Nie patrz na moje Dziecięctwo, a zobaczysz wielkie dzieła Boże. A będzie przy Narodzeniu jak przy Zmartwychwstaniu. „Ujrzał i uwierzył.” To dlatego „pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane”. Jest więc Boże Narodzenie opowieścią i w innym znaczeniu. Opowieścią jakże inną od przekazywania historycznej wiedzy. Chrześcijańska opowieść ludzi, którzy ujrzeli i uwierzyli to uwielbienie, to wysławianie Boga za wszystko, czego doświadczamy, gdy On pozwala patrzeć i dotykać.
Być może ta refleksja nie pasuje do świątecznej wesołości. Być może ktoś ma ochotę powtórzyć za słuchaczami Jezusa: „trudna jest ta mowa”. Dlatego na koniec trzeba wyjaśnić Czytelnikowi co ją zainspirowało.
Pierwszym impulsem były słowa Benedykta XVI, cytowane również w Dokumencie z Aparecida, jakimi na początku Adwentu otworzyliśmy nasze przedświąteczne oczekiwanie. O wierze, nie będącej spotkaniem z ideą, wzniosłą myślą, systemem filozoficznym. O wierze, rodzącej się ze spotkania z Osobą. Z drugą Osobą Trójcy Świętej. Z Jezusem, Synem Bożym, który jako Zbawiciel zechciał objawić się człowiekowi jako Dziecko.
Impulsem była także grafika, jaka w okresie przedświątecznym krążyła w Internecie. Jezus ukrzyżowany, lecz bez krzyża. Mięśnie napięte nie cierpieniem, nie ciężarem grzechów, lecz ciężarem trzymanych w ręku i uwiązanych u stóp prezentów. Obraz jakże nie pasujących do wesołości świąt i odsyłający do pytania, jakie pojawiło się w zupełnie innym kontekście. „Kogo szukacie?” Więc szukaliśmy. Zbawiciela, Mesjasza, Pana. Buon Natale!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |