Refleksje na każdy dzień.
Roztropność drogą do miłości (Dz 15,7-21; Ps 96; J 10,27; J 15,9-11)
Bez gorliwców świat byłby nijaki. To oni zmieniają oblicze ziemi. Niezależnie od tego, czy są orędownikami dobrych, czy złych spraw. Ich działania, choć czasem oceniane jako fanatyczne, bywają bardzo skuteczne. Bo ich widać. Bo nie można wobec ich postawy przejść obojętnie. A jednak czasami wzdrygam się przed ludzką gorliwością. Nie tylko wtedy, gdy służy złej sprawie. Również wtedy, gdy gorliwcy nie rozumieją, że nie każdego stać na życiowy maksymalizm.
Myślę, że krocząc ścieżką radykalizmu wiary łatwo zacząć wymagać zbyt wiele od innych. Jak Ci, którzy nawracającym się na chrześcijaństwo poganom chcieli nałożyć ciężar zachowywania przepisów Mojżeszowego prawa. Jednak zbyt wielki ciężar rodzi zniechęcenie. Żądając od słabego za wiele można go tylko zniechęcić.
Dlatego trzeba mi roztropności. Zanim postawię bliźniemu kolejne wymagania, powinienem dobrze się zastanowić, czy rzeczywiście ich spełnienie jest konieczne. Czy wolno mi będzie odsądzać od czci i wiary tych, którzy tego nowego ciężaru jednak nie będą mogli unieść. I czy wymagając od nich więcej, przypadkiem nie zapominam o jedynym i najważniejszym przykazaniu: przykazaniu miłości na wzór Chrystusa oddającego swoje życie za braci...
Modlitwa porannaUcz mnie, Boże, mądrości. Abym nie wymagał od innych czegoś, czego Ty sam byś nie wymagał. Abym starając się być gorliwym nie zamienił swojej wiary w puste rytuały. Abym umiał rozróżnić sprawy ważne i nieistotne...