Wkładali na nich ręce (Dz 8,5-8.14-17; Ps 66; 1 P 3,15-18; J 14,23; J 14,15-21)
Grapa nad Białką Tatrzańską. Lipcowy wieczór przed dwudziestu laty. Zapowiadało się zwykłe spotkanie modlitewne. Gdy doszliśmy do próśb, niespodziewanie prowadzący otworzył Pismo święte i odczytał fragment o wylaniu Ducha Świętego i wkładaniu rąk. Potem zaproponował, by każdy, kto odczuwa taką potrzebę klęknął przed kapłanem i poprosił o modlitwę nad nim. Utworzyła się bardzo długa kolejka. Jeszcze dłużej trwały rozmowy o tym dla wielu pierwszym doświadczeniu. Nowym również dla mnie. Z nieodłącznymi pytaniami i wątpliwościami. Zwłaszcza u tych, którzy nie dowierzają emocjom.
Pierwszym sprawdzianem była celebracja sakramentu pokuty. Z bardzo dojrzałym przyglądaniem się jakości wiary. Potem długa cisza. Ludzie rozjechali się po świecie. Na studia, w poszukiwaniu pracy. Owoce pojawiały się po latach. Szczęśliwe rodziny, zaangażowanie w życie Kościoła. Odnaleźli swoje miejsca w różnych duszpasterstwach, ruchach, stowarzyszeniach. Kilka powołań kapłańskich, dwoje misjonarzy. Sporo, jak na stuosobową grupę.
Duch Święty, otrzymany w sakramencie bierzmowania to często uśpiona moc. Aby ją obudzić, trzeba z pokorą klęknąć przed bliźnim i poprosić o modlitwę. To nic, że potem długo nic się nie dzieje. Owoce dojrzeją po latach...
Modlitwa porannaPrzyjdź, światłości prawdziwa,
o przyjdź, życie wieczne,
przyjdź, tajemnico ukryta!
Przyjdź, skarbie bez miana,
przyjdź, światłości bez zmierzchu,
przyjdź, radości wieczna,
nadziejo, która chcesz nas zbawić.
Przyjdź, powstanie z martwych,
Przyjdź!
Przyjdź Ty, który chcesz
żebym ja Ciebie chciał.
Ty niedostępny, przyjdź!
Tchnienie mojego życia, przyjdź!
Pocieszenie mojego serca, przyjdź!
(św. Symeon Nowy Teolog)