Małe, ale ciągle potrzebne kroki ku wzajemnemu współżyciu Niemców i Polaków - doświadczenia z pracy w „Akcji Znaków Pokuty"
Friedrich MagiriusZnaki Pokuty
Czy da się przetrawić duchowo to, co się wydarzyło na przestrzeni jednego ludzkiego życia: czasy szkolne podczas II wojny światowej, studia w okresie powojennym pod rządami stalinowskiej dyktatury, posługa duszpasterska w Niemieckiej Republice Demokratycznej, przełamanie starych struktur i nowe wyzwania w zjednoczonych Niemczech? Czuję dzisiaj wdzięczność za to, że jako teolog pełnię misję niezależną od zmiennych ustrojów społecznych, ale jeszcze bardziej za to, że niezatarte piętno na moim życiu wycisnęła idea Aktion Suhnezeichen.
Kościół głosi nieustannie wezwanie do pokuty, do zawrócenia z błędnych dróg i do odnowy. Poprzez apel o „Akcję Znaków Pokuty" wezwanie to zostało jednak całkiem konkretnie odniesione do stosunku do naszej najnowszej historii. Jakże bowiem mogłoby być do pomyślenia nowe, pozytywne współżycie z naszymi sąsiadami bez uznania naszej niemieckiej winy?
Ciągle wprawdzie uroczyście obiecywano potępić wszelką wojnę i nigdy już więcej nie brać do ręki broni. A jednak Synod Kościoła Ewangelickiego toczył w roku 1958 spory o zainstalowanie broni jądrowej w celach obronnych i o umowę z państwem w sprawie duszpasterstwa wojskowego. To skłoniło dr Lothara Kreissiga do wygłoszenia apelu przygotowywanego już od dłuższego czasu: „Nie mamy ciągle jeszcze pokoju, głównie z powodu braku dostatecznego pojednania. Potrafimy przeciwstawić się samousprawiedliwieniu, goryczy i nienawiści, jeśli sami rzeczywiście przebaczymy, poprosimy o przebaczenie i będziemy w tym duchu działać. Na znak tego poprośmy narody, które doznały od nas przemocy, aby nam pozwoliły naszymi rękoma i przy użyciu naszych środków uczynić coś dobrego, postawić znak pojednania. Zacznijmy od Polski, Rosji i Izraela, którym to krajom wyrządziliśmy najwięcej krzywdy".
Pierwszy krok prowadził nie na zewnątrz, lecz ku wewnątrz, ku wewnętrznemu nawróceniu i refleksji. Zanim bowiem zdążyły się zorganizować pierwsze grupy złożone z młodzieży wschodnio - i zachodnioniemieckiej, aby rozpocząć służbę w którymś z sąsiednich krajów, wzniesiony został w roku 1961 Mur berliński, który przypomniał nam boleśnie o naszej niemieckiej winie, o podziale na sfery wpływów dwóch mocarstwowych bloków. Tak więc upłynęły całe lata zewnętrznych i wewnętrznych przygotowań, zanim pierwsze grupy z NRD udały się na teren byłych obozów koncentracyjnych w Auschwitz, Majdanku, Sztutowie, aby pracować w miejscach, na których dokonało się nieludzkie barbarzyństwo. Dopiero tutaj okazało się, jakim ryzykiem było właśnie w takim miejscu prosić o przebaczenie, pochylić się pod brzemieniem naszej przeszłości.
Dla każdego z nas stało się jednak oczywiste, że bez tego spojrzenia wstecz w naszą historię, bez tego zwrotu w najbardziej mrocznym miejscu, bez tego wstrząsającego doświadczenia nie może być nowego początku.
Autor, pastor ewangelicki, przez wiele lat był przewodniczącym Znaków Pokuty w byłej NRD. Tekst pochodzi z: Polacy i Niemcy pół wielu później, Kraków 1996.