Wielkopostna szkoła patrzenia

Decyzję o odwzajemnieniu miłości podejmuje człowiek w sanktuarium swojego sumienia. Stąd pomysł szkoły patrzenia, którą można nazwać również szkołą sumienia, szkołą podejmowania dobrych decyzji.

 

Działać


Spotkali się przed sklepem. Ksiądz podał rękę i trzymał ją w mocnym uścisku. Jacek czekał ze spuszczonymi oczami.
- Wszystko wskazuje na to, że ostatnimi czasy boisz się wejść proboszczowi w drogę.
- Eee, zdaje się księdzu.
- Na pewno? Najpierw ucieczka do kościoła bocznymi drzwiami. Potem całe kazanie ze spuszczoną głową. A i teraz wzrok coś niewyraźny.
Stał zmieszany. Trudno było nie przyznać księdzu racji. Wiedział również, że ksiądz nie znosi krętactwa. Zawsze im powtarzał, że lepsza najtrudniejsza prawda od najpiękniejszego kłamstwa. Ale jak powiedzieć o tym wszystkim, co wydarzyło się w ubiegłym tygodniu?
Tymczasem ksiądz, nie czekając na żadne wyjaśnienia, rozglądał się wokół. Przy ścianie, obok sklepu, stała stara miotła. Zdecydowanym ruchem w jej stronę poprowadził Jacka. Wyciągnął z niej jedną brzozową witkę i połamał w palcach. Potem dał mu do ręki miotłę.
- Złam ją na pół.
- Związanej nie dam rady.
- Widzisz – ciągnął ksiądz – podobnie jest z człowiekiem. Gdy jest sam łatwo go złamać. Ale gdy idzie z innymi, ma oparcie w kolegach, przyjaciołach, wtedy złamanie go jest o wiele trudniejsze. Dlatego mam dla ciebie propozycję. Przyjdź w czwartek, na osiemnastą, do babci. Spotyka się u niej w każdym tygodniu kilkanaście osób. To się nazywa ewangeliczna rewizja życia. Jeśli będzie ci odpowiadać, zostaniesz. A teraz pędź, bo w domu nie doczekają się chleba.

Babcia. Tyle o niej słyszał. Dziwna kobieta, zupełnie nie pasująca do środowiska. Każdego dnia była na Mszy św. Codziennie przystępowała do Komunii. Podobno w domu nie miała telewizora. Często wyjeżdżała na jakieś spotkania, konferencje czy sympozja. W wakacje zabierała ze sobą kilkanaście osób w góry. O czwartkowych spotkaniach mówiło się niewiele. Zapytani zawsze odpowiadali, że nie chodząc dużo się traci. Sam nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Z pomocą przyszedł biegnący z naprzeciwka Kuba.
- Słyszałem, że dostałeś zaproszenie na czwartkowe spotkania u babci?
- Dostałem. I po pierwsze nie wiem, co o tym myśleć. Po drugie nie wiem, co zrobić.
- Powiem ci tylko tyle, że gdyby nie te spotkania, to i mnie Hubert by złamał w szkole. Widziałem, jak cię załatwił. A babcia dała mi nie tylko szkołę myślenia, ale i szkołę działania. Zrobisz, co chcesz. Ale mówię ci, chłopie, warto.

Przyszedł razem w Hubertem. Rozglądał się nieśmiało wokół. Ściany mieszkania zastawione regałami z książkami. Wszędzie pełno różnych papierów, ulotek, zeszytów. Babcia z dziewczynami krzątała się wokół kanapek w kuchni. W osłupienie wprawił go widok wchodzącej Jolki. Ta gwiazda wszystkich dyskotek w okolicy też tu? I Karolina? Przecież ona na każdej przerwie podrywa innego chłopaka. Niezłe towarzystwo tu się pojawia - myślał, obserwując z kąta pokoju wchodzących.

Po krótkim przedstawieniu usiedli wokół stołu. Wszystko pachniało nowością. Babcia zapaliła świecę i poprowadziła modlitwę. Hubert przeczytał fragment Pisma świętego. Zaczęła się ni to rozmowa, ni to dyskusja. Co to znaczy miłować bliźniego swego jak siebie samego. Temat taki, że każdy miał coś do powiedzenia. Jacek mówił, że wielkie wrażenie wywarł na nim artykuł o dziewczynach, zajmujących się po lekcjach dziećmi w hospicjum.
Tylko babcia nie zabierała głosu. Słuchała uważnie ze wzrokiem skupionym na osobie mówiącej. Odezwała się dopiero na końcu. Mówiła spokojnie, patrząc na palącą się świecę.
- Piękne były te wasze spostrzeżenia. Zwłaszcza Jackowa opowieść o hospicjum. Mam nadzieję, że równie pięknie, jak mówicie, będziecie potrafili działać. Dlatego chcę wam przedstawić propozycję. Zgłosili się do mnie rodzice czteroletniej Jagusi. Dziewczynka urodziła się z porażeniem mózgowym. Po ostatniej wizycie w Centrum Zdrowia Dziecka dowiedzieli się, że są pewne szanse na rehabilitację. Trudność polega na tym, że ćwiczenia trzeba wykonywać codziennie przez dwie godziny i do ich przeprowadzenia konieczna jest obecność trzech osób. Jeden zespół wytrzymuje pół godziny. Dlatego każdego dnia potrzeba dwanaście osób.
- Babciu, ale my nie damy rady. Mamy szkołę, angielski po lekcjach, korepetycje… - cicho zauważyła Karolina.
- No tak. Łatwo się mówi o miłości. Jeszcze łatwiej śpiewa o niej piosenki. Tylko skąd potem bierze się to narzekanie, że na świecie jest jej tak mało?
Zapadła długa cisza. Babcia patrzyła na nich pytającym wzrokiem. Pierwszy odezwał się Kuba.
- To ja się zgadzam. Jak mam czas na dwa dyżury w tygodniu, zbiórkę ministrancką, próbę orkiestry i trening w klubie, to i na Jagusię te pół godziny dziennie jakoś się wygospodaruje. Najwyżej zrezygnuję z moich ulubionych RPG.
Znów rozgorzała dyskusja. Zaczęli planować. Obiecali przy okazji pomoc Jolce w matematyce. Jacek też się zgłosił. Przecież od dłuższego czasu Kuba mu imponował. Teraz nadarzyła się okazja by mu dorównać.

Zresztą nie jedyna okazja. W trzecim tygodniu Wielkiego Postu znów zaczepił go Hubert. Stał zmieszany, nie wiedząc, co odpowiedzieć, gdy nagle poczuł na sobie mocne, pewne spojrzenie Kuby.
- Jeśli jesteś takim bohaterem, to zapraszam do Jagusi. Codziennie przez pół godziny pomoc w rehabilitacji. Po tygodniu pogadamy o dyskotece.

Tym razem Hubert nie zaklął.


___________________

Słowniczek podręczny

Rozeznanie woli Bożej
- odpowiedź na pytanie w jaki sposób, w konkretnym czasie, miejscu i okolicznościach, żyć usłyszanym Słowem Bożym. Pewność podjęcia dobrej decyzji daje jej zgodność z Pismem św., nauką Kościoła oraz towarzyszący tej decyzji pokój serca.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...