Decyzję o odwzajemnieniu miłości podejmuje człowiek w sanktuarium swojego sumienia. Stąd pomysł szkoły patrzenia, którą można nazwać również szkołą sumienia, szkołą podejmowania dobrych decyzji.
Poprzeczkę podnieśli wysoko i zaczęli bardzo intensywny tryb życia. Po rozmowie u babci ustalili, że nowe obowiązki, jakie dobrowolnie podjęli, w żaden sposób nie mogą przyczynić się do zaniedbania dotychczasowych. Pozostał dodatkowy angielski, trening koszykówki i kółko matematyczne. Doszła Jagusia, dwa razy w tygodniu ranna Msza święta i spotkanie u babci co dwa tygodnie. Kuba nawet nie zauważył, kiedy ulubione RPG przestały go interesować. Jacek przestał bać się kolejnego spotkania z Hubertem.
Najwięcej oporów mieli rodzice.
- Cięgle gdzieś latasz. Coraz mniej się uczysz. Zobaczysz, nie zdasz do następnej klasy. A jeśli zdasz, to dlatego wyłącznie, że cię przepchną.
Tata Jacka coraz częściej dawał wyrazy niezadowolenia i niepokoju. Wszystko zmieniło się dopiero po wywiadówce. Okazało się, że obydwaj chłopcy, jako jedyni w klasie, poprawili wyniki w nauce. Dziwne – rozmawiali potem ze sobą rodzice. Niby uczą się mniej, ale za to lepiej.
- Wiecie – ciągnął ojciec Kuby – zauważyłem, że to, co kiedyś robił przez dwie godziny, teraz potrafi zrobić w pół. Czyli jednak spotkania u tej babci i zajęcie się Jagusią wyszło im na dobre. Są teraz – widać – lepiej zorganizowani.
Wyszli z kościoła. Do przyjazdu autobusu zostało jeszcze dwadzieścia minut. Szli wolnym krokiem na przystanek, jakoś tego dnia zamyśleni. Pierwszy przerwał milczenie Jacek.
- Wiesz, muszę ci się z czegoś zwierzyć. Od pewnego czasu mam wrażenie, że staję się coraz gorszy. Gdy robię rachunek sumienia widzę coraz więcej niedociągnięć. Rodzice co prawda chwalą mnie, że zmieniam się na lepsze, ale ja widzę, że jest zupełnie inaczej.
- A ja jestem coraz bardziej zmęczony. Czasem mam już wszystkiego dość. Zamiast zapału, z jakim na początku chodziłem do Jagusi, jest coraz większa niechęć. Już kilka razy przyłapałem się na tym, że wolałbym usiąść znów przy komputerze, niż iść do niej. Gdybym nie bał się, że babcia nazwie mnie mięczakiem i posądzi o słomiany ogień, pewnie bym już przestał tam chodzić.
- Ale przecież to niemożliwe – myślał głośno Jacek – by człowiek, który w jakiś sposób poświęca się dla bliźniego i jest trzy razy w tygodniu u Komunii św., stawał się coraz gorszy. Coś jest jednak nie tak.
- Może porozmawiamy o tym z babcią?
- To ja już wolę z księdzem. Wiesz, od tamtej rozmowy przed sklepem, jakoś ujął mnie swoją dobrocią. Czasem mam wrażenie, że on mnie lepiej rozumie, niż ja siebie samego.
Postanowili, że najlepiej będzie, jeśli zaczerpną rady u obojga. Babcia nie wydawała się być zdziwiona problemami chłopców.
- Wyobraźcie sobie matkę małego dziecka. Wróciła z pracy, przygotowała obiad, zrobiła pranie. Kolejną noc nie śpi, bo chore dziecko płacze. Jak myślicie, gdy piąty raz musi wstać i zmienić pieluchy, jest taka bardzo zadowolona i szczęśliwa? Nie ma dość po tygodniu? Nie odezwie się zmęczenie?
- Z pewnością. Pewnie nawet chwilami zacznie się złościć. – Kuba w lot chwycił tok myślenia babci.
- Bo widzicie – ciągnęła – zapał, uczucia, emocje, to wszystko szybko się w człowieku wypali. I wtedy, na tej wypalonej ziemi pozostaje poczucie obowiązku. To jest właśnie miłość bliźniego. Jeśli nie ma poczucia obowiązku, nie ma miłości.
Po tym, co usłyszeli, nie mogli się doczekać, jakiej rady udzieli im ksiądz. Ten jak zwykle na początku nic nie powiedział. Zniknął gdzieś w zakamarkach plebani, by wreszcie pojawić się, niosąc bokserskie rękawice. Podał je Jackowi.
- Załóż.
- Teraz uderz kilka razy ręką w stół.
Jacek uderzył, nie wiedząc, czemu miał służyć eksperyment.
- Zabolało?
- Nie.
- Widzicie – tłumaczył im z uśmiechem – człowiek, który nie prowadzi życia duchowego, czyli nie modli się, nie robi często rachunku sumienia, z czasem przyobleka się w pancerz jeszcze grubszy, niż te rękawice. Zachowuje się jak niedźwiedź w składzie porcelany Rani bliźnich, wyrządza im krzywdę i tego nie czuje. A że oczy zachodzą mu kurzem grzechu, więc nie widzi również, jak inni z jego powodu płaczą. To wszystko, co teraz przeżywacie, jest niczym innym, jak znakiem, że zaczęliście naprawdę naśladować Pana Jezusa. Dzięki Jego łasce zwlekliście z siebie ten nieszczęsny pancerz obojętności i staliście się bardziej wrażliwi.
A następnego dnia przeżyli szok. Po ostatniej lekcji podszedł do nich Hubert. Trochę zmieszany. Dziwnie nieśmiały. Zniknął gdzieś jego dawny tupet.
- Chłopaki, może zabralibyście mnie jutro z sobą do Jagusi?
___________________
Słowniczek podręczny
Sumienie wrażliwe - reaguje nie tylko na grzech ciężki. Dostrzega również zaniedbania, drobne krzywdy wyrządzone bliźniemu, niedoskonałości w relacji z Bogiem. Nade wszystko nie ogranicza się do pytania, czy to grzech. Równie często pyta, czy to jest miłość.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |