To, co pasterz zobaczył, my także możemy widzieć, ponieważ aniołowie wzlatują pod niebiosa w każdą noc Bożego Narodzenia. Musimy ich tylko rozpoznać.
Usłyszawszy tę przysięgę, sędziowie uwierzyli mu i wydali wyrok, żeby biedna wdowa oddała bogaczowi swoje córki jako niewolnice.
Chłopczyk siedział tuż obok i słyszał to wszystko. Pomyślał sobie: Jak by to było dobrze, gdyby ktoś zdołał się przecisnąć przez Wrota Sprawiedliwości! Ten bogacz z pewnością mówi nieprawdę. Jakże mi żal tej starej kobiety, która będzie zmuszona oddać swoje córki na niewolnice!”
Wskoczył na podstawę, z której wyrastały dwie kolumny, i zaglądnął przez szparę.
„Ach! Gdyby to nie było tak zupełnie niemożliwe!” - pomyślał.
Był tak bardzo zmartwiony losem biednej wdowy. Nie myślał teraz o tym, że kto się przeciśnie przez wrota, jest sprawiedliwy i bez grzechu. Chciał się tam dostać jedynie dla biednej kobiety.
Wparł ramię w zagłębienie między kolumnami, jakby torując sobie drogę.
I w tejże chwili wszyscy ludzie stojący pod portykiem spojrzeli ku Wrotom Sprawiedliwości. Zagrzmiało bowiem sklepienie i zazgrzytało w starych kolumnach, a one rozsunęły się na boki, jedna na prawo, druga na lewo, zostawiając tyle miejsca, że szczupłe ciało chłopca mogło przecisnąć się między nimi.
Najwyższe zdumienie i pomieszanie ogarnęło wszystkich. W pierwszej chwili nikt nie wiedział, co rzec. Ludzie stali, gapiąc się tylko na małego chłopca, który sprawił tak wielki cud. Pierwszym, który się opamiętał, był najstarszy spośród kapłanów. Krzyknął, że trzeba pochwycić bogatego kupca i zaprowadzić go przed sąd. I skazał go na utratę całego mienia na rzecz biednej wdowy za to, że przysięgał fałszywie w świątyni Bożej.
Gdy wydano wyrok, sędzia zapytał o chłopca, który przecisnął się przez Wrota Sprawiedliwości, lecz ten zniknął, zanim zdołano to zauważyć. W tej samej bowiem chwili, kiedy rozstąpiły się kolumny, ocknął się ze swych marzeń i przypomniał sobie o rodzicach i powrocie do domu. „Muszę się teraz pospieszyć, aby moi rodzice nie musieli na mnie czekać” - pomyślał.
Nie wiedział jednak o tym, że spędził całą godzinę przed Wrotami Sprawiedliwości, zdawało mu się, że bawił tam zaledwie kilka chwil. Sądził więc, że zdąży jeszcze rzucić okiem na Rajski Most, zanim opuści świątynię.
Przemknął się zwinnie przez gromadę ludzi i pobiegł do Rajskiego Mostu, który był położony w zupełnie innej części wielkiej świątyni.
A kiedy zobaczył ostrą stalową klingę rozpiętą nad przepaścią i pomyślał, że człowiek, który potrafi przejść przez ten most, może być pewny wejścia do raju, uznał to za najosobliwszą rzecz, jaką kiedykolwiek widział. Usiadł nad brzegiem przepaści, żeby przyjrzeć się stalowej klindze.
Siedział tak i myślał, cóż by to było za szczęście dostać się do raju i jak bardzo chciałby przejść przez ten most, ale zarazem widział, że niemożliwością było nawet próbować.
Trwał tak i rozmyślał ze dwie godziny, nie czując, że czas upływa. Siedział tylko i myślał o raju.
Na dziedzińcu obok głębokiej przepaści wznosił się wielki ołtarz ofiarny. Dokoła niego chodzili kapłani w białych szatach, strzegąc ognia na ołtarzu i przyjmując dary ofiarne. Stało też na dziedzińcu wielu składających ofiary i gromada takich, którzy się tylko przyglądali obrzędom.
Przyszedł tam też stary, biedny człowiek niosący jagnię, małe i chude, a w dodatku pogryzione tak przez psa, że miało wielką ranę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |