To, co pasterz zobaczył, my także możemy widzieć, ponieważ aniołowie wzlatują pod niebiosa w każdą noc Bożego Narodzenia. Musimy ich tylko rozpoznać.
Człowiek podszedł z jagnięciem do kapłanów, prosząc, aby mógł je złożyć w ofierze, ale odmówili mu. Powiedzieli, że tak nędznego daru nie można ofiarować Panu. Starzec prosił, czyby przez litość nie mogli przyjąć jagnięcia, syn jego bowiem umiera, a on sam nie posiada nic innego, co by za jego uzdrowienie mógł ofiarować Bogu.
- Musicie mi pozwolić złożyć je w ofierze - powiedział starzec - bo inaczej Bóg mnie nie wysłucha.
- Wierz mi, że żywię dla ciebie współczucie -powiedział kapłan - ale ofiarowywanie rannego zwierzęcia jest zakazane prawem. Spełnienie twojej prośby jest równie niemożliwe jak przejście przez Rajski Most.
Chłopczyk siedział niezbyt daleko, tak że słyszał to wszystko. Pomyślał natychmiast, jaka to szkoda, że nikt nie może przejść przez ten most. Może ten biedak utrzymałby przy życiu swego syna, gdyby ofiarowano jagnię.
Starzec odszedł zasmucony z dziedzińca świątyni, chłopiec zaś wstał, zszedł do chwiejącego się mostu i postawił na nim nogę.
Teraz już nie dlatego chciał go przejść, żeby zapewnić sobie raj, nie myślał nawet o tym. Jego myśli były przy tym biedaku, jemu pragnął pomóc.
Cofnął jednak nogę, pomyślawszy: „To niemożliwe. Most jest już za stary i przerdzewiały, nie utrzyma mnie nawet”.
Lecz jego myśli pobiegły znów ku biedakowi, którego syn umierał. Znowu postawił nogę na ostrzu miecza.
I naraz spostrzegł, że klinga przestaje drżeć i staje się pod jego stopą szeroka i pewna.
Kiedy zrobił następny krok, poczuł, że powietrze dokoła niego podpiera go, tak że nie upadnie na pewno. Niosło go, jakby był ptakiem i miał skrzydła.
Z napiętej klingi, kiedy chłopiec szedł po niej, wydobył się drżący, miły ton. Usłyszał go i obrócił się jeden z tych, co stali na dziedzińcu. Zakrzyknął i teraz obrócili się wszyscy inni, i zobaczyli małego chłopca, który szedł po stalowym ostrzu.
Przerażenie i zdumienie zapanowało wśród wszystkich zebranych. Pierwsi opamiętali się kapłani. Posłali natychmiast gońca za biedakiem, a kiedy ten wrócił, powiedzieli do niego:
- Bóg uczynił cud, aby pokazać nam, że chce przyjąć twój dar. Daj tu swoje jagnię, złożymy je na ofiarę.
A kiedy dopełnili ofiary, zaczęli pytać o małego chłopca, który przeszedł nad przepaścią. Lecz choć się za nim rozglądali, nie mogli go znaleźć.
Właśnie bowiem kiedy chłopiec stanął na drugim brzegu, przypomniał sobie o odjeździe do domu i o rodzicach. Nie wiedział o tym, że zarówno ranek, jak i przedpołudnie minęły, pomyślał tylko: „Muszę pospieszyć się z powrotem, żeby nie potrzebowali na mnie czekać. Chciałbym tylko jeszcze skoczyć i rzucić okiem na Głos Książęcia Świata”.
Prześliznął się między tłumem i pospieszył chyżo do mrocznego krużganku, gdzie stała miedziana trąba oparta o ścianę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |