Wraz z Gościem Niedzielnym proponujemy w tym roku Adwent z cnotami. Gość Niedzielny, zgodnie z nazwą, przygotował materiały na niedziele. Będą one mówić o cnotach kardynalnych. Wiara.pl w dni powszednie będzie mówić o innych cnotach.
Trudno jest trwać, gdy wierność kosztuje. Gdy ciąży, uwiera, zdaje się pozbawiać wielu nowych możliwości. Ale w jej mozolnym trudzie wykuwa się prawdziwe dobro. Gdy więc przychodzi myśl, by porzucić swoje starania możesz zapytać, czy do tej pory szedłeś dobrą drogą. Nie powinieneś jej jednak porzucać, gdy jesteś przekonany, że prowadziła ku dobru…
Dzisiaj chciałem napisać Ci parę słów o cierpliwości i cnocie bardzo jej bliskiej – długomyślności. W potocznym rozumieniu słowa „cierpliwość” chodzi o powstrzymanie się od słusznego karania czy odwetu. Ja jednak chciałbym ująć sprawę nieco inaczej, szerzej i nazwać ją opanowaniem smutku wśród cierpień.
Dziwisz się? Rozumiem. Już tłumaczę. Smutek obezwładnia człowieka. Przynosi zniechęcenie. Może prowadzić do tego, że człowiek porzuca to, co powinien zrobić. Cierpliwość, ujmując smutek w karby, pozwala trwać w dobru. Pomaga więc zwalczyć zniechęcenie.
Zwróć uwagę, że źródła tego cierpienia mogą być bardzo różne. Raz będzie nim ból fizyczny, innym razem ból spowodowany krzywdą, innym razem czyimś złym życiem. Cierpliwość pomaga przyjąć go bez szemrania, bez żalenia się innym, a czasem – nie uwierzysz – nawet z radością. W pewnych sytuacjach rzeczywiście pozwala więc także opanować odruch ukarania czy odwetu. Stąd nasze intuicyjne rozumienie sprawiedliwości nie jest błędne. Raczej tylko trochę zbyt wąskie.
Napisałem, że cierpienie można przyjmować z radością. Myślę, że większość ludzi wzdryga się na takie stwierdzenie. Przytacza słowa pewnego wielkiego teologa, który przeżywając cierpienie powiedział, że ono jednak nie uszlachetnia. Ale ja spotkałem takiego człowieka. Chyba po prostu świętego. Człowieka, który mówił z wyraźną radością, że jest wdzięczny Bogu za chorobę. Bo dzięki niej uporządkował swoje życie. Od tamtego wieczoru wiem, że to nie tylko teoria…
Rozpisałem się. A miałem jeszcze o długomyślności. Wbrew nazwie nie jest to cnota ludzi, którzy wolno myślą. Jest trochę taką cierpliwością do kwadratu. Polega na opanowaniu zniechęcenia, które rodzi się na skutek braku oczekiwanego i upragnionego dobra. Potrzebna jest nieraz ludziom, którzy nie widzą postępów w pracy nad sobą. Ale też wychowawcom, którzy długo nieraz muszą czekać na dobre owoce swojego wysiłku. Bo ziarna dobra i prawdy muszą nieraz mieć czas na zakiełkowanie i wyrośnięcie. Tylko chwasty rosną szybko….
Myślę, że to bardzo Boża cnota. On wykazuje ją w stopniu ogromnym, ciągle znosząc nasze grzechy i wierząc, że jednak z nas coś będzie. Nie mam tu nawet na myśli pojedynczego człowieka, ale ludzkość. Ale tego wątku nie będę już rozwijał.
Niech Bóg Cię prowadzi
Narzędzie w rękach Nauczyciela wszelkich cnót
PS. Dziś o grzechach nie wspomnę :)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |