„Najpierw trzeba ratować dziecko, a potem, o ile to będzie możliwe, matkę. Skoro niczego innego chcieć nie można, niech tak będzie!"
No Cóż znowu okazuje się, że dla Ducha Świętego nie ma rzeczy niemożliwych. Otóż mamy chrześcijańską parę małżeńską, żyjącą w XX w., która będąc wzorem dla wszystkich małżonków, zapracowała sobie na świętość – która nota bene podobno jest przeznaczona dla każdego. Żona i matka, która poświęciła życie za swoje dziecko, lekarka - Gianna (Joanna) Franciszka Beretta i dyplomowany inżynier - Pietro (Piotr) Molla.
Ona: Święta Joanna Beretta Molla przyszła na świat w Magencie (niedaleko Mediolanu) w domu dziadków ze strony ojca 4 października (dzień św. Franciszka z Asyżu) 1922 roku. Z tego też powodu była nazywana Joanną Franciszką. Pochodziła z licznej rodziny. Jej rodzice Alberto i Maria mieli trzynaścioro dzieci, z czego aż pięcioro zmarło. Pozostała ósemka według wieku to: Amalia – pianistka, Francesko – inżynier, Ferdinando – lekarz, Enrico – lekarz i kapłan Zakonu Ojców Kapucynów, Zita – farmaceutka, Giuseppe – inżynier, kapłan, Joanna – lekarka, Virginia – lekarka i siostra zakonna.
On: Wiele o nim nie wiemy, ale to że działał w Akcji Katolickiej, trochę nam może rozjaśnić, bo to organizacja „porządnych ludzi”. To właśnie tam się poznali Joanna i Piotr, bo tak się nazywa nasz drugi święty – Piotr Molla, architekt, którego poglądy przyciągnęły do siebie Joanne, i to aż tak bardzo, że po krótkim okresie postanowili się pobrać, no może nie tak od razu... W 1925 roku rodzice wraz z dziećmi przeprowadzili się do Bergamo. Do pierwszej Komunii św., która miała miejsce 14 kwietnia 1928 roku w parafii św. Graty, przygotowała Joannę najstarsza siostra – Amalia. W tym czasie Joanna kilka razy zmieniała szkołę podstawową. Największy wpływ miały na nią Siostry Kanoniczki, do których uczęszczała w ostatnich klasach. Ale i wówczas szkoła nie była środowiskiem, gdzie miała możliwość najlepiej rozwijać swoją osobowość. Joanna była szczęśliwa w rodzinie. Codziennie towarzyszyła mamie w drodze na Mszę świętą. Prócz tego od mamy i sióstr uczyła się grać na pianinie. Cieszyła się z życia w kontakcie z naturą. Ukończywszy szkołę podstawową, została przyjęta w roku 1933 do liceum-gimnazjum Paolo Sarpi w Bergamo, gdzie uczęszczała przez pierwsze klasy gimnazjalne, osiągając raczej nie najlepsze wyniki. W 1936 roku nie przeszła do następnej klasy z języka włoskiego oraz łaciny, dlatego groziło jej wydalenie ze szkoły.
W następnym roku w życiu Joanny, podobnie jak i całej rodziny Berettów, miał miejsce przełom. Umarła, chora już od pewnego czasu, najstarsza córka Amalia, mająca zaledwie 26 lat. Ojciec Alberto, pragnąc, aby dzieci uczęszczały na uniwersytet oraz aby utrzymać jej w jedności, zwolnił się z pracy i przeniósł rodzinę do Genewy. Joanna uczęszczała tam do gimnazjum prowadzonego przez Siostry Świętej Doroty. Tam właśnie dokonało stopniowo pogłębienie je religijnej formacji. Wzrost wiary miał miejsce zwłaszcza w roku 1938. Wtedy właśnie Joanna wzięła udział w rekolekcjach prowadzonych przez jezuitę ojca Avedano. Teraz nasza Święta nie była już mała dziewczynką z Akcji Katolickiej, lecz młodą kobietą pragnącą wziąć we własne ręce swe przeznaczenie i w obliczu Boga dokonywać świadomych wyborów: Podejmuję świętą obietnicę czynić wszystko dla Jezusa. Wszystkie moje czyny, jakikolwiek trud, wszystko ofiaruję Jezusowi... Pragnę prosić Pana Jezusa, by mi dopomógł, żebym nie trafiła do piekła... Proszę Pana Jezusa, aby mi dał zrozumieć swe wielkie miłosierdzie. Można powiedzieć, że w tym momencie Joanna opuściła środowisko wychowania otrzymanego w rodzinie, żeby móc kroczyć własnymi ścieżkami świętości. Nadal kontynuowała grę na instrumencie i malowanie. Niestety stan jej zdrowia nie był stabilny. Rodzice martwili się tym i dlatego w latach 1938-39, zaraz po zakończeniu gimnazjum, zatrzymali córkę w domu. Dzięki temu Joanna była znów blisko rodziców. Miała możliwość lepiej ich poznać. Miała czas na praktyki religijne. Pod wpływem nowego księdza proboszcza i liturgisty, prałata Maria Righettiego, zaczęła pojmować głęboki sens liturgii. Od tego czasu miała zwyczaj zabierać na Mszę św. mszalik ojca opata Carontiego. Wszystko po to by lepiej uczestniczyć w lekturze słowa Bożego i liturgii. Gdy w następnych latach ponownie podjęła naukę widać było, że ta przerwa i pogłębienie życia duchowego były jej bardzo potrzebne. Rozpoczęła naukę w szkole z nowym rozmachem. Czyniła plany co do swej przyszłości. Myślała o powołaniu misjonarki i życiu według zasad Ewangelii. Z pełnym zaangażowanie włączyła się w prowadzenie grupy najmłodszych dziewcząt w Akcji Katolickiej. Również Siostry Świętej Doroty były z Joanny bardzo zadowolone i być może widziały w niej już nowicjuszkę swego zgromadzenia. Niestety wybuchła wojna, która niewątpliwie zachwiała stan tej harmonii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |