przez Arcybiskupa Józefa Życińskiego podczas 56. Pielgrzymki Mężów i Młodzieńców do Matki Bożej Piekarskiej.
Drodzy Bracia i Siostry pielgrzymujący do Piekar maryjnym szlakiem wierności.
Czcigodny Księże Kardynale, Metropolito krakowski.
Czcigodny Księże arcybiskupie Damianie, gospodarzu dzisiejszej uroczystości.
Drodzy Bracia w posłudze biskupiej i kapłańskiej.
Umiłowani Wierni.
... „Abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15, 16). Te słowa Chrystusa Pana wyznaczają sens naszych wędrówek piekarskim szlakiem. Wracamy myślą do tych pokoleń, które gromadziły się przed obliczem Maryi, by odnaleźć swe poczucie godności i sens swojej pracy. Myślimy o tych, przez których wyrażała się dusza narodu wtedy, kiedy naród nie mógł mówić własnym głosem. Myślimy o tych, którzy tutaj domagali się budowy nowych świątyń i upominali się o prawa człowieka. Którzy ukazywali, gdzie jest rzeczywiście lud, wówczas gdy niektóre środowiska chciały dla siebie rezerwować monopol, odmieniając Polskę Ludową przez wszystkie przypadki. Jesteśmy ich spadkobiercami i przychodzimy tu dziś, aby znów iść i owoc przynosić, owoc, który będzie trwał w nowych warunkach. I trwa.
Pięć dni temu, kiedy komuś z polskich profesorów mieszkających za granicą powiedziałem, że w niedzielę będę w Piekarach, usłyszałem w odpowiedzi: „Robotnicza pielgrzymka do Piekar to najpiękniejsze wspomnienie z mojego dzieciństwa. Jeździłem tam z ojcem i patrzyłem, jak robotnicy szli podczas pielgrzymki. Czuło się u nich i utrudzenie, i siłę. Patrzyłem, jak młodzi chłopcy przybywali z dumą po raz pierwszy, czując się dowartościowani, że wreszcie przyszli na pielgrzymkę mężczyzn. Tam uczyliśmy się życia. Tam biło nasze serce. Tam czuło się smak wolności. Do dziś wspominam tamte chwile jako jedne z piękniejszych”. A my, drodzy Bracia, współtworzymy nowe chwile, włączając się w tę tradycję. Dziś w zmienionych warunkach niektórym osobom nasza codzienna rzeczywistość kojarzy się przede wszystkim ze światem afer i korupcji, spryciarzy, chroniących swoje pozycje za wszelką cenę. Osób pozbawionych poczucia honoru i godności. Wy, zgromadzeni tutaj na modlitwie, wy, zapatrzeni w przykład życia Matki Bożej, dajecie konkretny przykład, że korupcja to nie wszystko. Jest inny Śląsk, jest inna Polska. Jest świadectwo żywej wiary, które pokazujemy dziś, gromadząc się tu, aby od Maryi uczyć się świadectwa wierności i świadectwa wrażliwych sumień.
(oklaski)
To świadectwo kształtujemy oczywiście nie tylko w Piekarach. Jest wiele innych sanktuariów, które mogą – według słów papieskich – budować Europę ducha. Tworzyć jedno wielkie poczucie więzi budowanej na tych wartościach, na których wzniesiono kulturę europejską. Opowiadał mi pan Zygmunt Kubiak, który w zeszłym roku za swą działalność pisarską otrzymał papieską nagrodę „Totus: „Miałem w swym życiu trudny okres, kiedy nie pozwolono publikować moich tekstów, kiedy pisałem do szuflady, bo cenzura nie wyrażała zgody na druk. Wtedy pojawili się przyjaciele. Powiedzieli: «Po co masz tutaj walczyć, męczyć się i frustrować? My ci załatwimy wykłady za granicą. Przyjedziesz do Stanów Zjednoczonych, znajdziesz życzliwe środowiska, będziesz mógł pisać i będziesz czytany»”. Przeżywał rozterkę. Pojechał na Jasną Górę w pielgrzymkowy dzień. Padał deszcz, ale przed szczytem, w błocie, trwało na modlitwie około 100 tys. pielgrzymów. Stali i dawali mu odpowiedź swoim spokojem, godnością, żywą, entuzjastyczną reakcją na słowa, wypowiadane przez Prymasa Tysiąclecia. Patrzył, słuchał, modlił się i wiedział, gdzie jest jego miejsce. Nie wyjechał za granicę.
Dziś cenimy jego wielki dorobek on zaś może cieszyć się wzrastaniem tej kultury, którą budował, dając świadectwo w szkole ludzkiej godności. Dla wielu osób zagubionych, poszukujących, wasza wierność, wasza godność stanowi lekcję maryjnej wierności i ci, którzy patrzą na wasze wrażliwe i wierne dusze, odnajdują w waszej postawie i w waszej pielgrzymce odpowiedź na pytania, jak żyć w zmieniającym się świecie. Jak okazywać naszą wierność Bogu, by życie przeżyć w sposób równie piękny i wielki, jak Maryja?
Nieraz przeżywając lęki, patrząc z niepokojem na świat, w którym zachodzą głębokie zmiany, obawiamy się, żeby nie pozwolić wykorzenić się z tradycji. Obawiamy się, że ktoś przyjdzie i zniszczy naszą tożsamość. Tymczasem, kochani, zagrożenie tożsamości, wyrwanie z tradycji, wcale nie musi się dokonywać w ten sposób, że ktoś przyjdzie zza granicy i powie: „Nie bądź więcej patriotą. Zapomnij o Bogu”. I będzie stosował praktyki, jakie pamiętamy z lat komunizmu. Nie. To zagrożenie może się dokonywać w zgoła inny sposób. Wielu księży sygnalizowało mi, że w tym roku w uroczystość 3 Maja w Mszy św. za ojczyznę uczestniczyło znacznie mniej osób niż w poprzednich latach. Dlaczego? Czy ktoś mówił coś złego o patriotyzmie? Czy ktoś zachęcał, żeby nie pójść? Wcale nie. Był dłuższy weekend. Większość mieszkańców miast wyjechała odpocząć i sprawę uczestnictwa we Mszy św. 3 maja zostawiła na marginesie, licząc, że ktoś pójdzie. Tamten ktoś miał inne sprawy i też nie poszedł.
W ten właśnie sposób, bez specjalnej walki, może dokonywać się niszczenie tradycji, odchodzenie od świadectwa wierności. Dlatego też powinniśmy ciągle wpatrywać się w Maryję, by tak jak Ona trwać przy Bogu mimo zmieniających się warunków życia. Być wiernym w dzień Zwiastowania, w noc Narodzin, w niepewności ucieczki do Egiptu, u stóp krzyża na Golgocie. Tej wierności uczymy się od poprzednich pokoleń, ale mamy świadomość, że niektórzy chcieliby z nas wykorzenić poczucie więzi z historią i nastawić tylko na dzień dzisiejszy. „Nie przejmuj się, ciesz się chwilą. Życie jest piękne. Nie myśl o tym, co było wczoraj”. Wtedy produkuje się osoby okaleczone, osoby z amputowaną świadomością, które nie pamiętają o dramatach dnia wczorajszego i powtarzają dawne dramaty w nowej wersji. I widać dziś pod polskim niebem ślady takich postaw. Kiedy w pamiętną noc stanu wojennego miażdżono polskie nadzieje o ojczyźnie sprawiedliwej, pięknej, kiedy internowano uczciwych ludzi, bo mieli projekty reform, wtedy twórcy stanu wojennego mówili: „Poczekajmy, historia nas osądzi”. Dziś minęły 22 lata od tamtych wydarzeń i jako przyczynek do ułatwiania osądu przez historię posłowie lewicy proponują, żeby zabrać fundusze przeznaczone na Instytut Pamięci Narodowej. Instytut, który chce przypominać polskie dramaty, chce ukazywać prawdę pełną, bez okaleczeń i cenzury, zostaje zagrożony w swoim bycie, a ci, którzy ongiś zapowiadali osąd historii, dziś za wszelką cenę chcą tego osądu uniknąć. Tak nie można.
(oklaski)
W taki sposób można preparować ludzi aparatu, wypranych ze świadomości prawdy, wypranych z wrażliwości sumień, którzy polecenia swoich przełożonych będą realizować „odtąd dotąd”, ale nie stworzy się w ten sposób wrażliwych sumień i pięknych dusz, których potrzebuje nasza ojczyzna, Europa i cały świat.
(oklaski)
Dlatego też wyrażamy naszą gorącą solidarność z obecnym tu Prezesem Instytutu Pamięci Narodowej i zapewniamy, że historia, w której jest wiele bolesnych kart, jest dla nas lekcją prawdy, jako historia nieocenzurowana. Potrafimy wybaczać, ale nie możemy zapomnieć.
(oklaski)
Właśnie w tej pamięci, w tej wrażliwości znajduje się Wasza wielka siła, która, współpracując z łaską Ducha Świętego, przemieniła oblicze Europy i oblicze Polski. Dlatego też nie czujcie się bezsilni, niepotrzebni, bezradni. Łatwo o to, kiedy do domu zagląda bieda, kiedy rodzina kolegi z najwyższym trudem znosi bezrobocie, kiedy pojawia się niepewność jutra. A kiedy w telewizji publicznej eksperci od budujących przemówień bronią swoich posad i troszczą się wyłącznie o swoje interesy, możemy znowu czuć się bezradni i bezsilni. Wtedy przypomnijmy sobie, jak było w przypadku Matki Bożej. Oczy świata były wtedy skierowane na Rzym czy na Jerozolimę. Sądzono, że historię świata kształtuje cesarz, Herod, może Piłat. A tymczasem okazało się, że to Ona – nieznana światu młoda mieszkanka miasteczka na prowincji, Nazaretu. Ona została dostrzeżona przez Boga i z Jej życiem zostały związane szczególne Boże plany. Więc nie czujcie się niepotrzebni, zapomniani, rozczarowani. Jesteście potrzebni Bogu. On was obdarzył swoją miłością, On czeka, abyście szli i owoc przynosili i aby owoc wasz trwał.
(oklaski)
Jednak, aby owoc ten mógł wykazać trwałość, musimy uczyć się od Maryi Jej stylu i Jej wrażliwości sumienia. Postawmy sobie pytanie, jak mogłoby wyglądać zwiastowanie, gdyby archanioł Gabriel przyszedł współcześnie do rodziny kogoś z naszych bliskich, proponując mu specjalne Boże plany zbawcze. Jakie by było pierwsze pytanie kogoś, kto uważa się za realistę i potrafi organizować sobie życie, nie wykazując się nadmiarem wrażliwości sumienia? Obawiam się, że pierwsze pytanie brzmiałoby wtedy: „Za ile? Co ja z tego będę miał? Czy mnie się to opłaca?”
(oklaski)
Nasi sprytni rodacy potrafiliby wtedy podyktować aniołowi warunki: „Owszem, przejmiemy Bożą propozycję, ale tak: po pierwsze – grupa ochroniarzy, żeby bronić Pana Jezusa, żeby się nie trzeba było bać; po drugie: trzy wille – jedna w Nazarecie, druga w Jerozolimie, trzecia – w Egipcie, żeby można było pojechać i odpocząć; po trzecie: grono kucharek i sprzątaczek – nie można sobie przecież wyobrazić, żeby sama Matka Boża zajmowała się sprzątaniem czy gotowaniem”. Niektórzy z naszych potrafiliby zrobić dobry interes na Zwiastowaniu.
(oklaski)
Dlatego właśnie uczymy się od Maryi Jej stylu. Ona nie chciała niczego dla siebie. Myślała o Bogu i o Chrystusie. Chrystus był dla Niej najwyższą wartością. Pielgrzymujemy do Niej, gdyż od Niej można się uczyć tej mądrości życia, w której miłość Boga decyduje o naszej godności, zaś nigdy wskaźnikiem najwyższych wartości nie może stać się mercedes, willa z basenem, kort tenisowy czy perspektywy najbliższych awansów.
(oklaski)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |