Zakończyliśmy cykl rozważań o wydarzeniach związanych z Męką i Śmiercią Jezusa Chrystusa. Nastał czas świętowania i radości z Jego Zmartwychwstania. Przeżywanie tego okresu, podobnie jak wcześniej, chcemy także pogłębiać poprzez poznawanie realiów tamtej epoki i jej zwyczajów.
ZARZUT 1 – OMDLENIE
W różny sposób próbuje się zanegować prawdy zawarte w Piśmie Świętym dotyczące Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa. Jedna z głoszonych teorii, jako pierwsza wysunięta kilka stuleci temu przez Venturiniego, mówi o omdleniu:
Chrystus tak naprawdę wcale nie umarł na krzyżu, lecz jedynie popadł w stan omdlenia. Żył więc kiedy składano Go do grobu. Na skutek chłodu panującego w grobie i ożywczego wpływu ziół użytych do balsamowania odzyskał przytomność i wyszedł.
Przeciwko tej tezie przemawia jednak wiele faktów:
- Nikt z ludzi współczesnych Jezusowi nie wątpił w Jego śmierć - ani Jego przyjaciele, ani Rzymianie czy członkowie Sanhedrynu
- W atakach na wczesne chrześcijaństwo ten zarzut w ogóle się nie pojawia
- Ofiary krzyżowania były tak zmaltretowane, że niezwykle rzadko przeżywały egzekucję nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach. I tak na przykład trzej przyjaciele Flawiusza, chociaż udało się ich zdjąć z krzyża i objęto troskliwą opieką – zmarli na skutek odniesionych ran.
- Aby stwierdzić śmierć, przebito Jezusowi bok z którego wypłynęła krew i woda, będące oznaką zgonu. Poza tym krwotok w przypadku omdlenia byłby śmiertelny.
- Wielogodzinny pobyt w zimnym grobie doprowadziłby do śmierci człowieka tak umęczonego i poranionego jak Jezus.
- Trudno przypuszczać, aby człowiek będący w takim stanie dałby radę uwolnić się od płócien usztywnionych dodatkowo kilogramami wonności, sam odsunął kamień zbyt ciężki dla trójki kobiet, minął niespostrzeżenie straż, szedł na przebitych stopach wiele kilometrów najpierw do Emaus, a później z powrotem do Jerozolimy
- Ukazując się uczniom jako słaby, poraniony, głodny i potrzebujący opieki, nie sprawiałby wrażenia kogoś, kto pokonał śmierć. Tymczasem staje przed nimi w pełni sił.
- Podając się za Zmartwychwstałego lub też nie zaprzeczając tylko takim pogłoskom byłby kłamcą zaprzeczając swojej dotychczasowej postawie i swojemu nauczaniu.
- Również autorzy Nowego Testamentu kłamaliby opisując Wniebowstąpienie.
- Dziwne byłoby również nagłe wycofanie się Jezusa z życia publicznego i milczenie Pisma Świętego o dalszym Jego życiu i śmierci.
William Milligan pisze:
„Musiałby skryć się w jakimś odosobnionym miejscu, nieznanym nawet Jego najbliższym uczniom. Podczas gdy wokół Jego Kościół wzrastał, trzęsąc posadami starego świata i pośród wielu trudności zaprowadzając wszędzie nowy porządek, lecz jednocześnie szarpany sporami, otoczony pokusami, wystawiany na próby, czyli, krótko mówiąc, znajdujący się w okolicznościach wymagających Jego pomocy, On przebywałby z dala od nich, spędzając resztę swych dni, mniej bądź więcej, na czymś, co nie sposób określić inaczej, jak haniebne odosobnienie. No i w końcu musiałby przecież umrzeć – a nikt nie wie ani gdzie, ani kiedy, ani jak. Nie ma ani promyka, który by rozświetlił tę ciemność. Tymczasem owi pierwsi chrześcijanie, tak płodni – jak słyszymy – w wymyślaniu legend, nie zaoferowali nam ani jednej związanej z tym legendy.”
Pewną modyfikacją omawianej teorii jest pogląd głoszony przez członków jednej z heterodoksyjnych grup muzułmańskich, zwanych ahmadijami lub ahmadytami. Twierdzą oni, że Jezusa uratowano po ukrzyżowaniu dzięki żądaniu Piłata, który nie chciał Jego śmierci. Następnie udał się On do Afganistanu, a następnie do Kaszmiru gdzie dożył 120 lat. Tam też zmarł, a Jego grób znajduje się miejscowości Rozabal. Temu zagadnieniu zostanie jednak poświęcony osobne rozważanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |