Wyobraźmy sobie… Zaglądający przez okna przyjaciele i znajomi Mateusza. Niektórzy oparci o futrynę drzwi. Z ciekawością przyglądający się niezwykłemu Gościowi. Ten, w pewnym momencie, podnosi rękę, zaprasza i wskazuje wolne miejsca przy stole.
Początkiem nie jest kazanie, upomnienie, tania moralistyka – wszystko, co ciśnie się nam do głowy i na usta, gdy widzimy, doświadczamy słabości bliźniego. Początkiem wszystkiego jest zaproszenie do stołu. Okazanie życzliwości, szacunku, zainteresowania.
Nie wiemy jakie były dalsze losy siedzących z Jezusem przy stole. Czy stali się uczniami, czy też wrócili do dawnego życia. Jedno nie ulega wątpliwości. Jeśli wybrali pierwsze, uczynili tak, bo ich nawrócenie było pragnieniem Boga.
Tak jest w każdym przypadku. Pragnienie Boga zawsze uprzedza pragnienie człowieka. Nie Bóg odpowiada proszącemu człowiekowi. Zawsze jest na odwrót.