Wybór prześladowcy Szawła na świadka Zmartwychwstałego Chrystusa wydaje się po ludzku nielogiczny i niezrozumiały.
Wciąż myślę po ludzku, dlatego nie jestem świadkiem mogących się dziać przez moje ręce cudów.
Bez relacji z Ojcem nie można być świadkiem. Bo świadczyć można tylko wtedy, gdy się doświadczyło.
Cierpienie świadków Chrystusa jest największym znakiem Ewangelii. W serca tych, którzy na nich patrzą, pada ziarno życia.
„Chrześcijanie są dzisiaj powołani, aby być świadkami modlitwy” – powiedział Benedykt XVI podczas audiencji ogólnej w Watykanie.
Dziś świat potrzebuje świadków Jezusa, którzy będą promieniować radością i głosić w sposób zrozumiały wielkie dzieła Boże.
Nie tylko wizjoner. Przede wszystkim świadek nadziei. W czasach pokoju i dobrobytu, także na wygnaniu, w niewoli.
Wierni z parafii pw. Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych na warszawskiej Chomiczówce byli dziś świadkami niecodziennej Mszy prymicyjnej.
To już ostatni świadkowie Bożego Narodzenia, o których cokolwiek możemy jeszcze powiedzieć. Czego się od nich można uczyć?
Bóg jest Ojcem, a więc stwórcą i dawcą życia, towarzyszem mojej codziennej drogi, świadkiem moich radości i nadziei.
Nie jest prawdą, że idą dla prezentów. Idą, bo kochają Jezusa. Pragną z Nim przyjaźni. To dorośli później coś psują...