Być sprawiedliwym to przyznać się do swoich słabości przed sobą i Bogiem. To stanąć przed Nim z nadzieją, że mimo nich, stanę się kiedyś do Niego podobna
Bóg przychodzi w kruchości i słabości małego dziecka, bogaty tylko w miłość i pokorę. Ilu takich ludzi stało już na progu naszych Betlejem?
Pragnąc odkryć nieznaną mądrość popada w grzech. Wszechmoc, wszechwiedza, sprawiedliwość, miłość to za mało na ludzką ułomność. Potrzeba miłosiernego pochylenia się nad jego słabością. Tak w historię biblijną wkracza przebaczenie.
Jeśli czyjaś postawa nas dotyka, to świadczy że nas dotyczy, bo dotyka jakiejś naszej słabości. A to znaczy, że jest i w nas jakiś problem, który trzeba odkryć i nazwać.
Czy umiemy wrócić do tych, którzy byli świadkami naszej słabości, widzieli nasze klęski, błagania, lęk? Czy ci, którzy widzieli naszą niewiarę, zobaczą także naszą wiarę?
Widzę słabości, nawet te najdrobniejsze, u innych, a nie zauważam znacznie większych u siebie. Dawid uznał swoją winę, przyznał się do swojego zła. A ja?
Chcąc mieć udział w Jego Królestwie muszę żyć wiarą, a nie jedynie jej deklaracją, realizować ją w codziennym życiu. Pomimo upadków i słabości Jezus nie przekreśla mnie. Nawet wówczas, gdy się Go zaprę, gdy powiem Mu ‘nie
Brak wiary w Bożą miłość, obawa, że może nie zasłużę na nią, że Bóg takiej mnie nie kocha wzbudza niepokój serca. A On przecież właśnie kocha mnie z moją słabością i grzechem, z całą moją nieudolnością i bezradnością
Gdy coś mi nie wychodzi, popełniam błąd, jakieś zło w pierwszym odruchu odrzucam winę od siebie, a szukam jej w innych. Kiedy zaś zrobię coś dobrego, gdy uda mi się pokonać jakąś słabość dość szybko przypisuję tę zasługę wyłącznie sobie
Nie będzie rozkoszował się Bożym pokojem ten, kto nie odpowie na wezwanie, nie wyruszy w drogę, nie zmierzy się z siłami natury, ale i z własną słabością, nie pokona strachu i ciemności nocy.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...