A gdyby tak historię Bożego Narodzenia traktować jako alegorię współczesnego świata?
Bóg jest zawsze taki sam. Chce zbawienia wszystkich ludzi. Tak bardzo, że Jego Jednorodzony Syn stał się człowiekiem. Człowiek też jest zawsze taki sam. Ale nie zawsze szlachetny. Nie zawsze potrafi przyjąć postawę Aniołów – bezinteresownych głosicieli wielkości Boga. A czy potrafi przyjąć postawę pasterzy?
Ich praca wcale nie była taka zła. Tyle że nieco uciążliwa. Dobra raczej dla kawalerów. We dnie i w nocy musieli pilnować stada. Bo – wiadomo – dzikie zwierzęta i chciwi cudzego ludzie. Niekoniecznie musieli być ludźmi prostymi. W każdym razie nie na tyle, by nie mogli pojąć, co im opowiadał Anioł.
A zapowiedział rzecz niesamowitą. Dziś narodził się wam Mesjasz, Zbawiciel. Chcecie znaku? Idźcie do Betlejem, a znajdziecie niemowlę owinięte w pieluszki i złożone w żłobie. Poszli, zobaczyli. A przekonawszy się, że nie ulegli jakiejś zbiorowej halucynacji – Dziecko, o którym mówił Anioł było przecież prawdziwe – opowiadali innym, co ich spotkało.
Dziś do objawień podchodzimy nieufnie. Zwłaszcza w katolickich redakcjach, zasypywanych listami od tych, którzy sami mieli objawienie albo za swoją misję uznali propagowanie objawień innych osób. Jednak całkiem sporo chrześcijan ma za sobą doświadczenia nadzwyczajnej Bożej interwencji. Nie tak spektakularnej jak objawienie Anioła, ale jednak. Co z tym robią?
Jedni o tym opowiadają. Mówią, jak spotkali Jezusa, jak się nawrócili. Inni zatrzymują to doświadczenie dla siebie. Za to swoim życiem pokazują przywiązanie do Jezusa. Jeszcze inni... zapominają. Bo jakieś życiowe okoliczności sprawiły, że – jak to mówią – już ich to nie bawi. Doświadczenie Bożej łaski przypisują młodzieńczej egzaltacji albo chwilowej umysłowej aberracji.
Jeśli, jak pasterze, wyraźnie doświadczyłem Bożej łaski, to czy tamto wydarzenie jakoś jeszcze wpływa na moje życie?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |