Garść uwag do czytań na XXX niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Jakub czy Efraim to oczywiście synonimy Narodu Wybranego. Wszystko więc jasne, ale uporządkujmy.
Dla dzisiejszego czytelnika proroctwo to, spełnione kilkadziesiąt lat po jego wypowiedzeniu, jest potwierdzeniem, że Bóg może wszystko. I że – co chyba dość istotne – w Jego kalkulacjach liczą się nie tylko silni i zdrowi, ale też słabi i bezradni. Inaczej niż w pewnym znanym przysłowiu Bóg troszczy się o wszystkich, nie tylko o tych, którzy potrafią się o siebie zatroszczyć sami.
No dobrze, ale jaki to czytanie ma związek z Ewangelią? Wszak zostało specjalnie do niej dobrane? Nie tak? Ano tak. Póki co niech nam wystarczy zauważenie, że i tu i w Ewangelii jest mowa o niewidomych/niewidomym. A czy chodzi tylko o pokazanie, że Bóg i o tych słabych się troszczy? Zobaczymy.
Dodajmy w tym miejscu, że następujący po czytaniu psalm responsoryjny jest pochwałą czyniącego wielkie rzeczy Boga: „Gdy Pan odmienił los Syjonu, wydało się nam, że śnimy; usta nasze były pełne śmiechu, a język śpiewał z radości”.
2. Kontekst drugiego czytania Hbr 5,1-6
Drugie czytanie tej niedzieli to kontynuacja trwającej już niedziele od jakiegoś czasu lektury Listu do Hebrajczyków. Tym razem, w stosunku do poprzedniego tygodnia, nie opuszczono ani wersetu. Autor listu kontynuuje swój wywód na temat arcykapłaństwa Chrystusa. Z jednej strony – tłumaczy – Chrystus jest arcykapłanem większym, niż dotychczasowi. Z drugiej – tak samo jak oni rozumie słabości tych, za których składa ofiary. Przytoczmy tekst czytania dodając na początku trzy wiersze znane z poprzedniego tygodnia, a na końcu dwa następujące po nim. Wszystko jest wtedy jaśniejsze...
Mając więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla [uzyskania] pomocy w stosownej chwili.
Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabości. I ze względu na nią powinien jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy. I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron. Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale [uczynił to] Ten, który powiedział do Niego:
„Ty jesteś moim Synem,
Jam Cię dziś zrodził”,
jak i w innym [miejscu]:
„Tyś jest kapłanem na wieki
na wzór Melchizedeka”.
Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają, nazwany przez Boga kapłanem na wzór Melchizedeka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |