IV Niedziela Wielkiego Postu
Kazania pasyjne 2004
„Czy to cierpienie nigdy się nie skończy?” - pytał człowiek chory na raka. - „Pozwólcie mi wreszcie umrzeć” - prosił lekarzy.
W potocznym rozumieniu cierpienie jest czymś przemijalnym. Powinno być. Problemem jest tylko znalezienie odpowiedniej metody, aby je zakończyć. Boli mnie głowa - łykam pigułkę i cierpienie mija. Dolega mi coś poważniejszego - biorę zastrzyk lub jakąś inną terapię. Cierpię przez męża lub żonę, którzy nie spełniają moich oczekiwań? Biorę rozwód i przyczyna cierpienia znika. Doznaję udręki w szkole lub w pracy? Przestaję tam chodzić i już. A co jeśli jestem nieuleczalnie chory? Konsekwencją tylko takiego widzenia cierpienia jest zgoda skracanie ludzkiego życia przez lekarzy, a nawet żądanie eutanazji. Konsekwencją takiego myślenia jest zdanie, którym pewne matka w Ameryce wyjaśniała, dlaczego zabiła przed urodzeniem swoje drugie dziecko: „Po 11 września moja pierwsza córka tak wiele wycierpiała, że chciałam oszczędzić cierpień memu drugiemu dziecku”.
Nie wiadomo, czy ta kobieta była chrześcijanką. Na pewno nie myślała po chrześcijańsku. Chrześcijanin wie, że nie wystarczy usunięcie tego, co człowiek uznaje za przyczynę cierpienia. Wie, że przezwyciężenie całkowite cierpienia jest działaniem przekraczającym możliwości ludzkie. W ziemskiej perspektywie, nawet jeśli dla konkretnego człowieka, cierpienie może mieć koniec, to dla całego rodzaju ludzkiego okazuje się zjawiskiem nie mającym końca. Wymyślane nieustannie od wieków i proponowane wciąż nowym pokoleniom iluzje świata szczęśliwego, bez bólu, cierpienia, zła, realizowane przez tych, którzy w nie uwierzyli, zwykle prowadzą do pomnożenia cierpienia.
Ze względu na ścisły związek cierpienia ze złem, aby cierpienie przeminęło, konieczny jest koniec zła. Papież przytaczając słowa Chrystusa „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” wyjaśnia: „Wedle słów wypowiedzianych do Nikodema, Bóg daje swego Syna ‘światu’ w tym celu, aby wyzwolić człowieka od zła, które niesie w sobie ostateczną i absolutną perspektywę cierpienia”.
Jest dla nas czymś absolutnie tajemniczym i niezrozumiałym, że to wyzwolenie dokonało się właśnie przez cierpienie.
Słowa z rozmowy Chrystusa z Nikodemem dotyczą cierpienia w jego znaczeniu podstawowym i ostatecznym. „Człowiek ‘ginie’, gdy traci ‘życie wieczne’. Przeciwieństwem zbawienia nie jest więc samo tylko doczesne cierpienie — jakiekolwiek — ale cierpienie ostateczne: utrata życia wiecznego, odrzucenie od Boga, potępienie. Syn Jednorodzony został dany ludzkości, aby ochronić człowieka przede wszystkim od tego ostatecznego zła i ostatecznego cierpienia” - napisał Jan Paweł II.
Wypada więc postawić pytanie: czy wierzę w cierpienie, które nie zna końca? Cierpienie, które potocznie nazywane jest piekłem?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |