IV Niedziela Wielkiego Postu
Ks. Leszek Smoliński
Nasz wzrok ogrania to co widoczne, zmysłowe, namacalne. Horyzont ludzkiego poznania zawiera w sobie to, co powszechne, codzienne. W Modlitwie Pańskiej Jezus nauczył swoich uczniów zwracać się do Ojca w niebie, by prosić: Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. „Jezus uczy nas tej prośby; w rzeczywistości wysławia ona Ojca, ponieważ uznaje, że jest On dobry ponad wszelką dobroć” (KKK 2828).
Z wysokości krzyża Chrystus widzi świat w barwach miłości. Ten, który do końca nas umiłował, sam stał się chlebem. Narodzony w Betlejem, a więc domu chleba, przeszedł przez życie wiele razy troszcząc się o głodnych, karmiąc ich chlebem, by nie ustali w drodze. To również zadanie dla uczniów Mistrza z Nazaretu, aby rozwijali w sobie „wyobraźnię miłosierdzia”, której istotnym elementem są konkretne czyny. One są czytelnym świadectwem realizacji przykazania miłości bliźniego. Albowiem caritas jest dziełem miłości dokonywanym przez Kościół jako „wspólnotę miłości”. Stąd „człowiek dociera do miłosiernej miłości Boga, do Jego miłosierdzia o tyle, o ile sam przemienia się wewnętrznie w duchu podobnej miłości w stosunku do bliźnich” (Dives in misericordia, 14).
A potrzeby wyciągnięcia ręki w poczuciu solidarności z potrzebami i cierpieniami bliźnich są wciąż duże. Około 287 tys. starszych osób w Polsce (stan z 2024 r.) żyje w skrajnym ubóstwie i jest narażonych na głód. W portfelu mają pieniądze tylko na opłaty, a w szafce sól i herbata. Zatem jedynie co czwarta osoba może sobie pozwolić na ciepły posiłek. Niedożywienie dotyka osób o najniższych dochodach. W tej grupie, w najtrudniejszym położeniu są osoby starsze, ubogie rodziny, osoby dotknięte długotrwałą chorobą i bezdomni. Chodzi tu również o „głód obecności”, który pokazuje niezastąpioną wartość bycia, rozmowy czy możliwości opowiedzenia o swoich problemach.
Czyny miłosierdzia winny wypływać z wdzięcznej miłości wobec Chrystusa. Ma to zasadnicze znaczenia dla świadczenia pomocy, która ma być nacechowana szacunkiem, życzliwością, a nawet serdecznością. Bardzo przydatna w tym względzie jest również świadomość, że wyświadczając przysługę bliźniemu, sami jesteśmy obdarowywani: „Miłość miłosierna we wzajemnych stosunkach ludzi nigdy nie pozostaje aktem, czy też procesem jednostronnym. Nawet w przypadkach, w których wszystko zdawałoby się wskazywać, że jedna strona tylko obdarowuje, daje a druga tylko otrzymuje, bierze (jak na przykład w przypadku lekarza, który leczy, nauczyciela, który uczy, rodziców który utrzymują i wychowują swoje dzieci, ofiarodawcy, który świadczy potrzebującym) w istocie rzeczy zawsze również i ta pierwsza strona jest obdarowywana. Tutaj Chrystus Ukrzyżowany jest dla nas najwyższym wzorem, natchnieniem, wezwaniem (DiM 14).
Św. Piotr Chryzolog zauważa: „Żeby jednak modlitwa i post zostały przyjęte, muszą się do nich przyłączyć uczynki miłosierdzia. Post nie zaowocuje, jeżeli nie będzie użyźniony miłosierdziem. Posucha miłosierdzia powoduje uschnięcie postu. Czym dla ziemi jest deszcz, tym miłosierdzie dla postu. Chociaż bowiem post kształci serce, oczyszcza ciało, wykorzenia grzechy, zasiewa cnoty, to jednak, gdy zabraknie orzeźwiających wód miłosierdzia, poszczący nie zbierze żadnych owoców. (…) A zatem, człowieku, bacz, byś nie gubił oszczędzając, lecz zbieraj rozdzielając. Dając ubogiemu, daj samemu sobie, ponieważ czego nie zostawisz drugiemu, tego i sam nie będziesz miał” (LG tom II: Wtorek III WP, s. 187).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |