Miłosierdzie z wyobraźnią

Poniżej publikujemy prace, nagrodzone w wielkopostnym konkursie Wiara.pl i SIW Znak

Dariusz Mączka (Będzin)

Zrodził nas do żywej nadziei


„Bo byłem głodny, a daliście mi jeść; byłem spragniony, a daliście mi pić” (Mt 26,35)

Zawsze zastanawiałem się, w jaki sposób można okazać miłosierdzie człowiekowi w najgorszych dniach jego życia, w czasie choroby. Odpowiedź znalazłem pracując z chorymi.
Byłem świeżo upieczonym absolwentem szkoły wyższej. Myślałem, że świat należy do mnie, że wszystko, co zaplanowałem, osiągnę bez większego wysiłku. Moje pierwsze ciężkie doświadczenie to praca z chorymi ludźmi.
Pierwsze wrażenie było naprawdę przerażające. Wchodzę do wielkiego budynku, który składa się z sześciu pięter. Ku mojemu zdziwieniu każde piętro jest zamknięte i aby się dostać na oddział, trzeba zadzwonić lub wybrać numer w zamku z kodem. Odwiedzam pierwszy oddział, wchodzę do pierwszej sali, gdzie leży chory. Od razu zrobiło mi się go żal. Kroplówka z chemioterapią podłączona do głowy wiedzie przez przerzedzone włosy, które wypadają po leczeniu. Widzę sztuczny uśmiech chorego skierowany w moją stronę, wiem, wiem, nie potrafi się już śmiać tak szczerze, jak kiedyś - w buzi ma owrzodzenie związane z chemioterapią.
Zaczynam pytać chorego jak się czuje, czy nie ma problemów z jedzeniem. Pytam o pożywienie, bo to moja działka szpitalu - jestem dietetykiem. Przedstawiłem się choremu. Pacjent przez skromność i grzeczność mówi, że poza brakiem smaku jeszcze może jeść, ale widzę, że ma problemy z mówieniem.
-To te przeklęte owrzodzenie w buzi - z uśmiechem opowiada mi chory. - Ale to przejdzie - mówi.
Zastanawiam się jak mu pomóc.
- Może zmiksować zupę z mięsem będzie Panu lepiej ją wypić i nie będzie bolała buzia. Pacjent z uśmiechem skinął głową i szczerze podziękował, że mu zaproponowałem. Teraz widzę, że ze skromności sam by mnie nie poprosił o pomoc, już i tak wiele zawdzięcza temu, że leży w szpitalu i ktoś próbuje zwalczyć jego niespodziewaną chorobę – białaczkę.
Tak mijały kolejne dni, tygodnie i miesiące mojej pracy. Codziennie widziałem ból, cierpienie i śmierć. Codziennie widziałem jak dużo pomocy potrzebuje człowiek chory całkowicie zdany na drugiego człowieka i jak ważne w codziennym bytowaniu jest miłosierdzie Boże i innego człowieka.
Każdy kolejny dzień przynosił coś innego. W jednym dniu widziałem uśmiech na twarzy chorego a drugiego dnia smutek i załamanie nerwowe. Zastanawiałem się, w jaki sposób mogę pomóc choremu w tym stanie. Nie umiem wyobrazić sobie, jak on się czuje, że każdy kolejny dzień może być wyrokiem śmierci. Po pewnym czasie zacząłem mówić tym, którzy nie potrafili się pozbierać, że to wszystko w rękach Boga i jego opatrzności. Kiedy ksiądz odwiedzał chorych z komunią, widziałem w oczach tych ludzi prośbę o litość, prośbę o pomoc i powrót do zdrowia.
Codzienne spotkanie z chorobą i śmiercią uświadomiło mi, jak wiele potrzeba miłosierdzia, jak wiele potrzeba rozmowy na tematy niekiedy całkiem banalne a niekiedy na tematy śmierci i przemijania. Nie zapomnę nigdy tych ludzi młodych, którzy odeszli do Domu Ojca po ciężkich cierpieniach, po wielu walkach i wśród nich byłem i ja. Mówiłem o tym, że zawsze może być lepiej, że każdy ma swoją drogę, którą należy iść a człowiek chory i cierpiący jest wybrańcem Boga, chodź przychodziły chwile zwątpienia i załamania.
Tego rodzaju miłosierdzia doświadczyłem w swojej pracy, gdzie każdy z pracowników starał się pomóc choremu, niejednokrotnie poddającemu się całkowicie woli Boga i innego człowieka.
"Bóg Ojciec w swoim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei" (l P 1,3).


Sponsor konkursu




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...