Lidia Dziędziura (Toronto)Stół świętego Franciszka
Jest placówką, a właściwie restauracją założoną przez kapucynów, w której najubożsi i bezdomni w dość luksusowych warunkach, niedostępnych dla nich nigdzie indziej, otrzymują „full service” tak, jak to ma miejsce w innych ekskluzywnych restauracjach: ładnie nakryty stół, menu i kelnerzy, kelnerki to wolontariuszki i wolontariusze. Tak, to jest rzeczywiście restauracja, przestronna, urządzona z dobrym smakiem, możnaby rzec, wręcz elegancka, gdzie nawet najbiedniejszy z najbiedniejszych, najbardziej obdarty z obdartych i najbardziej bezdomny z bezdomnych nie czuje się obco. Nie jest intruzem, natrętem przychodzącym do nieodpowiedniego miejsca, w nieodpowiednim czasie i w nieodpowiednim stroju, bo tam czekają właśnie na niego. Przy „Stole św. Franciszka” każdy jest u siebie, chciany, potrzebny, witany z wielką serdecznością. Aby goście św. Franciszka czuli, że nie są odarci ze swej ludzkiej godności, wprowadzona została dzienna stawka utrzymania w wysokości jednego dolara, (chociaż ten, kto nie dysponuje dolarem, nie jest nigdy odesłany „z kwitkiem”). Dolar dziennie to kwota, za którą dziś nawet gazety się już nie kupi, ale ten wymóg sprawia, że ludzie korzystający ze „Stołu św. Franciszka” mogą na chwilę zapomnieć, jak surowo obeszło się z nimi życie, choćby nawet było to z ich własnej winy. Zanim uzbierane na ulicy pieniądze wydadzą na alkohol czy inne, wątpliwej jakości używki, sprawdzają, czy starczy im na wejście tam, gdzie o nich dbają, gdzie, mimo obdartego, ubłoconego ubrania, kilkutygodniowego zarostu i nie zawsze najprzyjemniejszego zapachu, inni dostrzegają w każdym z nich Człowieka, a w ich twarzach dostrzegają twarz Chrystusa. Nie karmią ich tam tym, co zbywa, ale dają wszystko, co mają najlepsze, zdobyte niekiedy z trudem. Za jednego dolara dziennie otrzymują trzy ciepłe posiłki, kawę, deser, które mogą sobie wybrać z karty na dany dzień.
Większość gości to ludzie bezdomni, ale wśród korzystających z opieki jest wielu ludzi starszych, samotnych, po ciężkich chorobach, po przejściu których nigdy nie udało się im wrócić do normalnego życia, często są to ludzie chorzy psychicznie. Wspólnota „Stołu św. Franciszka”, bo tak się również mówi o tych ludziach, jest wspólnotą żywą w pełnym tego słowa znaczeniu. Na miarę swoich możliwości i umiejętności ci ludzie interesują się wzajemnie swoim losem, pomagają sobie, troszczą się o siebie. Niektórzy z nich regularnie spędzają czas na krótkiej adoracji w kaplicy, bo uwierzyli, że Bóg troszczy się również o nich. A jakże, pomoc duchową mogą otrzymać w każdej chwili, skorzystać z sakramentu pojednania, jeśli tylko tego pragną.
„Stół św. Franciszka” powstał w grudniu 1987 roku. Wyposażenie ośrodka w całości pochodzi z darowizn. Z produktami spożywczymi jest różnie. Część to darowizna od osób prywatnych, od zakładów produkujących żywność, część natomiast jest nabywana za pieniądze pochodzące z różnych ofiar czy akcji charytatywnych. Restauracja jednorazowo może pomieścić 40 osób. Dziennie wydaje się około 250 posiłków. Przy „Stole św. Franciszka” (tak w kuchni jak i na sali konsumpcyjnej) pracują przede wszystkim kapucyni, zarówno bracia jak i kapłani. Wspomaga ich cała rzesza ludzi nie tylko z parafii kapucyńskich, ale wszyscy ci, którzy są w stanie wygospodarować kilka godzin w tygodniu i poświęcić je na służbę biedakowi, „który zawołał” i którego „Pan usłyszał.”
Sponsor konkursu