Piątek
Wszyscy tak robią
Andrzej Macura
„Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w waszych członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem” (Kol 3,5).
„O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości albo chciwości niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym” (Ef 5, 3).
Nie wiem czy grzechy przeciwko czystości zdarza się dziś ludziom popełniać częściej niż naszym przodkom. Trudno byłoby chyba jednak wymienić inną dziedzinę ludzkiego życia, w której kontestacja Bożego prawa jest tak silna. Jak w soczewce skupia się w niej problem odrzucenia przykazań w imię nowoczesności. Mieszkać razem przed ślubem? Niewielu to już gorszy. A chyba jeszcze mniej dziwi. Bóg mówi „nie cudzołóż”, a zakochani w sobie przestali zauważać, że dopóki dwoje nie staje się jednym ciałem przez sakrament małżeństwa, ich łoże nie jest własnością partnera...
Świadomość życia w grzechu wystudza wiarę. Nie sposób żyć blisko Boga ze świadomością, ze permanentnie się Go rani. Stąd rodząca się czasem pokusa, by zbudować wiarę po swojemu, odrzucając „nieżyciowe” wskazania Kościoła. Można wtedy opowiadać, jak mocno odczuwa się jego obecność na modlitwie i jak mocno przez człowieka działa. I świecie się oburzać gdy ksiądz na kolędzie zwróci uwagę, albo gdy nie da zaświadczenia potrzebnego do zostania chrzestnym.
Gdy wczytać się w listy Pawła zdumiewa, jak wiele w nich wskazań piętnujących nieczystość. Może dlatego, że pisał swoje listy nie do trzymanych w ryzach prawa Żydów, ale przyzwyczajonych do rozwiązłości pogan. Patrząc po ludzku, mógł sobie odpuścić. Komu to szkodziło? Przecież wszyscy w tej kulturze tak żyli. A on nieżyciowo tłumaczył, że nieczystość świętym nie przystoi.