Siedem homilii
ks. Tomasz Horak
Ja chrzczę was wodą - wołał Jan - On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Kto wtedy mógł zrozumieć głębię wymowy tych słów? Trzy lata później słowa o Duchu Świętym i ogniu spełniły się. Jezusa nie było już wtedy w materialny sposób wśród uczniów. Dziś nad Jordanem jest obecny. Znak otwartych niebios i gołębicy? Głos rozlegający się z nieba? Nie dla wszystkich te znaki były czytelne. Bo gdyby były - czy za Jezusem nie poszłyby tłumy? A nie poszły. Wiemy z relacji apostoła Jana, że dopiero „następnego dnia Jan,... gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: »Oto Baranek Boży«. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem” (J 1,35-37). Wielkie sprawy miały dojrzewać powoli.
Lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem. Mesjaszem? Czyli kim? Skojarzenia tamtych ludzi były nasycone treścią religijną, lecz przede wszystkim były wyrazem ich narodowych, politycznych oczekiwań. Bo nie mieli swojego ni państwa, ni króla. Krajem podzielonym na maleńkie skrawki rządzili namiestnicy rzymskiego cezara. W narodzie drzemało oczekiwanie na kogoś, kto poderwie do walki, poprowadzi przeciwko wszystkim znienawidzonym siłom. Co jakiś czas wybuchały zbrojne bunty, ale wszystkie kończyły się rychłą klęską. Żaden z wodzów nie okazał się Mesjaszem, któremu by Bóg pobłogosławił. Wciąż więc czekano.
My, Polacy, potrafimy zrozumieć to oczekiwanie bardziej niż inne narody. Mieliśmy rozbiory, mieliśmy okupację, mieliśmy czasy komunizmu. Czekaliśmy. I na wodza, i na stosowną okazję, i na to, by Bóg nam pobłogosławił. Tak naprawdę to wciąż czekamy, bo czujemy się zniewoleni przez tych, którzy nas oszukali, wykorzystując naszą naiwność i niedoskonałe mechanizmy demokracji. Nasze oczekiwania były i są pełne nadziei w Bogu: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie” - śpiewaliśmy. Czekamy dalej.
Naszym wodzem jest Jezus, chce nas prowadzić, ale my jakbyśmy czekali na coś innego. Co przed dwudziestu wiekami zrobił Jezus? Ku czemu starał się skłonić ludzi? Nie ku zbrojnej walce, ani ku politycznej rozgrywce. Św. Paweł przypomina, byśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie. Rozumnie, sprawiedliwie, pobożnie... To jest program chrześcijan. Wiem, że łatwiej programy pisać innym. Wiem, że każdy z nas jest bardziej skory do poprawiania świata niż siebie. A jednak chrześcijanin powinien zaczynać od siebie. Nad Jordanem ludzie wyznawali swoje grzechy. A Jan wzywał ich do przemiany życia. Jezus także przyjął chrzest nawrócenia - choć grzechu nie popełnił. Bo On chce nas poderwać do walki wewnętrznej, moralnej. O dobro naszych czynów, słów, myśli. O to, byśmy rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie. Zauważ: na pierwszym miejscu rozumnie! Bo też i rozum jest pierwszym darem Boga. Potem: sprawiedliwie. To znaczy wedle zamysłu Bożego prawa - Dekalog jest jego najkrótszym i zawsze aktualnym streszczeniem. Wreszcie: pobożnie. Bo bez oparcia na wierze, modlitwie, wspólnocie wierzących nie sposób obronić w sobie dobra. Taki jest program ochrzczonych wraz z Jezusem. Mój i twój program.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |