Całe ciało jest narzędziem i wyrazem duszy. Ona nie tylko przebywa w ciele, jakoby w domu swoim, ale mieszka i działa w każdym z członków, w każdej tkance, przemawia w każdej linii i formie i w każdym poruszeniu ciała.
Toteż mowa z jej imionami i nazwami nie jest już pełnym odczucia przestawaniem z istotą rzeczy, spotkaniem rzeczy z duszą. Nie jest już wcale tęsknotą za utraconym rajem, ale gorączkowym po-brzękiem zdawkowych monet słownych, podobnie jak maszyna do liczenia rejestruje pieniądze, o których nic a nic nie wie.
Tylko niekiedy wzdrygamy się nagle. Ni stąd ni zowąd z jakiegoś słowa coś na nas zawoła, jakby z głębin otchłani. To woła na nas treść istotna słowa.
Albo też słowo widnieje na papierze - i wy-błyska z czarnego znaku liter. Oto występuje z niego „imię”, istota, odpowiedź duszy. Wówczas odczuwamy znowu pierwotne przeżycie, z którego wynikło niegdyś słowo, jakim dusza spotkała się z istotą rzeczy. Czujemy zdumiewającą wizję, ten chwyt duchowy, za pomocą którego człowiek ogarniał istotę stojącego przed nim nowego przedmiotu - iż własnego swego wnętrza przekuwał je w twór nazwy. Kroczymy w dal, pogrążamy się w głębie, a słowo znów jest owym pierwszym dziełem, do którego Bóg powołał ducha ludzkiego. Ale niebawem wszystko niknie z powrotem i maszyna do liczenia poczyna turkotać na nowo...
Być może, że kiedyś tak pojawiło się nagle przed tobą słowo „Bóg”.
Gdy rozważymy to wszystko, rozumiemy, czemu to wierni Starego Testamentu w ogóle nie wymawiali imienia Bożego, ale zastępowali je słowem „Pan”. To bowiem wskazywało na szczególne wybranie narodu izraelskiego: odczuwał on bardziej niż inne narody bliskość Bożą, rzeczywistość Bożą; silniej niż inne narody zdawał sobie sprawą z Jego wielkości, wzniosłości i grozy. Przez Mojżesza oznajmił Bóg swoje imię: „Jam jest, którym, jest - oto imię moje”. On, „który jest”, który nie potrzebuje nikogo innego, który stoi całkowicie Sobą jako ogarnięcie wszelkiej siły i wszelkiego bytu.
Imię Boga było Izraelitom obrazem jego Istoty. Istotę Boga widzieli promieniejącą z Jego imienia. Imię to było dla nich jak Bóg sam i tak lękali się Jego imienia, jak niegdyś na górze Synaj trwożyli się obecnością Pana. Bo przecież Bóg mówi o swym imieniu tak, jak o Sobie samym: „Moje imię tam będzie” - powiada o świątyni. A w Księdze Objawienia obiecuje wiernemu, że „chce uczynić go kolumną w świątyni Bożej” i „wypisać na nim swoje imię”, czyli że chce go poświęcić i ofiarować mu samego Siebie.
Tak rozumiemy przykazanie: „Nie będziesz brał imienia Boga, Pana Twego nadaremno”. Rozumiemy słowa modlitwy, których nauczył nas Zbawiciel: . „Święć się imię Twoje”. I to, że cokolwiek czynimy, powinniśmy zaczynać w imię Boże.
Tajemnicze jest imię Boga. Z imienia tego przebłyskuje Istota Nieskończonego, Istota Tego, „który jest”, który istnieje w niezmierzonej obfitości swego bytu i nieskończonej wielkości.
A w słowie tym żyje też najgłębsza treść naszej własnej duszy. Nasze najściślejsze jestestwo odpowiada na zew Boga, albowiem należy do Niego nierozłącznie. Stworzone przez Niego i dla. Niego, nie zazna spokoju, póki się z Nim nie zjednoczy. Wszak nasze „ja” nie ma innego celu, jak tylko ten, by wszystko, całe nasze dostojeństwo, dusza naszej duszy zawiera się w słowie „Bóg" i wyrażeniu „mój Bóg”.
Mój Bóg - mój początek i cel mój, zaczątek mego życia i kres jego, uwielbienie, tęsknota i skrucha, słowem, wszystko!
Imię Boże jest właściwie wszystkim. Przeto chcemy prosić Boga, by nas nauczył „nie brać Jego imienia nadaremno”, ale je „święcić”. Chcemy Go prosić, by imię Jego zajaśniało nam w całej wspaniałości. Imię to nie powinno nam nigdy stać się martwą monetą, przechodzącą bez wrażenia z ręki do ręki. Powinno być zawsze dla nas nieskończenie drogie i cenne, po trzykroć święte!
Chcemy czcić imię Boże, jak czcimy Boga samego. I chcemy też w tym imieniu czcić świętość własnej naszej duszy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |