U podłoża wszystkich przemian istnieje wiele rzeczy nie ulegających zmianie, a mających swą ostateczną podstawę w Chrystusie...
7. Spotkanie siódme: z Tomaszem zwanym Didymos
Nikt nie może być pozbawiony możliwości spotkania z Zmartwychwstałym Panem. Mogą być różne obiektywne przyczyny nieobecności ucznia w Wieczerniku. Podstawowa przeszkoda tkwi jednak zawsze w sercu, we wnętrzu człowieka.
Tomasz, jeden z Dwunastu, miał takie samo prawo do objawienia, jak pozostali uczniowie. Skorzystał z niego osiem dni później – w dzień Pański. Oznacza to, że niedziela jest dniem spotkania z Zmartwychwstałym. Jest dniem spotkania wspólnoty, ale i dniem osobistego spotkania z każdym wierzącym. Chrystus nikogo nie pomija, pragnie osobistej zażyłości z każdym z nas.
Co jednak oznacza symboliczne imię – Didymos? Istnieje szeroko rozpowszechnione przekonanie, że imię wyraża całą głębię człowieka, to kim jest. Imię Tomasz Didymos występuje w tym podwójnym brzmieniu tylko w Ewangelii św. Jana (J 11,16; 20,24; 21,2). W pismach Nowego Testamentu drugie imię nabiera, nadane często przez samego Jezusa, nabiera szczególnego znaczenia: np. Szymon – Piotr (por. Mt 16,18; J 1,42; 2 P 1,1); Szaweł – Paweł (Dz 13,9), Tomasz – Didymos. Greckie imię Didymos znaczy dosłownie „podwójny”, „dwojaki”, „bliźniaczy”. Może wskazywać na człowieka rozdwojonego, niespójnego wewnętrznie, pełnego niepokojów, wątpliwości. Takim człowiekiem jest Tomasz. Św. Jan przedstawia go w trzech sytuacjach: w scenie przed wskrzeszeniem Łazarza (J 11,16), w czasie Ostatniej Wieczerzy (J 14,4) i w Wieczerniku (J 20,19-23). Za każdym razem jest wiele zapału, ale i wątpliwości. Widzimy go jako człowieka nieufnego, stojącego z boku, łatwo zamykającego się w sobie, niezdolnego do porozumienia, którego współbracia muszą przekonywać. Powoli Jezus prowadzi Tomasza do dojrzałości, do „scalenia” jego osobowości i do wyznanie: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28). Te słowa ucznia są nie tylko osobistym wyznaniem wiary, ale również spójnym wyrażeniem tajemnicy Zmartwychwstania i bóstwa Jezusa Chrystusa. Jest to wyraz wielkiej radości i zawierzenia, który można by przyrównać do okrzyku z hymnu wyśpiewanego przez Maryję w scenie Zwiastowania: „raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (Łk 1,47).
Każdy z nas może osobiście spotkać się z Chrystusem. On uleczyć nas z naszych lęków, wątpliwości. On pozwali nam niejako „zobaczyć” ślady gwoździ i „włożyć” rękę w miejsca męki, „wniknąć” w serce Boga. Jezus znów zaprasza na ucztę eucharystyczna, abyśmy uwierzyli w Niego i doświadczyli komunii z Nim.