Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Plecy chwalebne i poranione. Okruszyna Chleba i wspólnota. A jednak: "Kto Mnie widzi, widzi i Ojca".
W wieczornym przesłaniu na Twitterze arcybiskup Józef Kupny, metropolita wrocławski, napisał: „Na modlitwie ważne jest nie tylko to, co mówimy, ale do kogo się zwracamy. Czy modląc się widzisz Ojca, który cię kocha?” Czytając trudno nie wspomnieć Filipa, proszącego podczas pierwszej Wieczerzy Jezusa: „Pokaz nam Ojca”. Odpowiedź jest znana, aczkolwiek nie do końca zrozumiała. Co więcej, w pewnym sensie szokująca. „Kto Mnie widzi, widzi i Ojca”. Bo (dalej) „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.
Niezrozumienie i szok Filipa zrozumiemy, gdy uświadomimy sobie, że mamy do czynienia z potomkiem Abrahama, prawowitym Żydem, przekonanym, że „Boga nikt nigdy nie oglądał”. Bowiem przywilej rozmawiania z Nim twarzą w twarz miał jedynie Mojżesz. Eliasz, stojąc w szczelinie skalnej, widział jedynie plecy. Inni widzieli chwałę Bożą, ale już słów im zabrakło, by tę rzeczywistość opisać. Stąd powtarzane wielokrotnie „jakby”. Filip co prawda widział znaki i cuda, ale na co dzień obcował nie z czymś nadzwyczajnym, ale z człowieczeństwem Jezusa. Gdyby nie został powołany do grona uczniów miałby szansę dołączyć do grona uczonych w Piśmie i faryzeuszów, usiłujących stracić Go za to, że będąc człowiekiem czynił siebie „równym Bogu”.
Co wspólnego ma ten nieco długi wstęp z rzeczywistością zawsze pierwszej Wieczerzy, nad którą pochylamy się w naszej wielkopostnej refleksji?
Próbujemy nań odpowiedzieć w kontekście pytania, postawionego już na samym początku. Czy przeżywając Eucharystię widzisz Ojca, który cię kocha?
Pomocą są teksty, którymi Kościół modli się sprawując Eucharystię. Nie trzeba być teologiem, wystarczy uważnie słuchać i w sercu powtarzać, a zauważymy, że cała liturgia ukierunkowana jest na Boga Ojca. Najbardziej jest to widoczne w dwóch momentach. Gdy celebrans zwraca się do zgromadzenia: „Módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg, Ojciec wszechmogący”, oraz w kończącej Modlitwę Eucharystyczną doksologii: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków”. Podobnych tekstów oczywiście znajdziemy więcej. Te wydają się przemawiać w sposób szczególny.
Jednak zwracając się ku Bogu Ojcu jesteśmy w podobnej sytuacji jak Eliasz. Z tą różnicą, że widzimy plecy Jezusa. On – cytując świętego Pawła – „wstawia się za nami jako nasz obrońca”. Możemy zatem powiedzieć, że jesteśmy schowani za Jego plecami. (W przekonaniu piszącego to rzadko rozważany, aczkolwiek ważny aspekt dyskusji o kierunku celebracji.) Patrząc w nie znajdujemy się w tym samym miejscu, co Filip, proszący Jezusa, by pokazał Ojca, choć ich tajemnica objawia się w inny niż wówczas sposób.
Zatem plecy chwalebne i poranione.
Chwalebne, bo są plecami zmartwychwstałego Pana. To dzięki powstaniu z martwych Chrystusa możemy powtarzać: „Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie, to jest Ciało moje, to jest Krew moja”. Bez zmartwychwstania te słowa byłyby po prostu fałszem. Tymczasem Jezus żyje. My zaś wpatrujemy się już nie w Jego człowieczeństwo. Wpatrujemy się w okruszynę Chleba stając przed trudnym zadaniem przełożenia tego, co widzimy na deklarację Jezusa: „Kto Mnie widzi, widzi i Ojca”.
Poranione, bo są plecami Głowy, zwracającej się ku Ojcu razem ze swoim Ciałem, czyli Kościołem. Dziś mówienie o ranach, jakie Ciało zadaje Głowie, nabiera szczególnej wymowy. Świadomość grzechów i słabości tych, którzy przez chrzest stali się dziećmi Bożymi, jest aż nadto widoczna. Stając między Jego uczniami mierzymy się z zadaniem jeszcze trudniejszym niż kontemplacja Hostii. Jak uwierzyć i uznać, że stojąc między tymi, którzy są Jego Ciałem widzimy Ojca, bo On powiedział: „Kto Mnie widzi, widzi i Ojca”. A jednak objawiając się Pawłowi Jezus nie pytał: „dlaczego ich”; pytał: „dlaczego Mnie”.
Nie dziwi nas już szok i brak zrozumienia Filipa. Jak on wpatrujemy się w to, co widzialne, mając spore trudności z wykroczeniem poza tę rzeczywistość. A jednak tylko wtedy, gdy podejmiemy wysiłek umysłu i serca, ogarnie nas Jego pokój i poczucie bezpieczeństwa. Bo mamy Obrońcę i mamy oparcie. Mamy „plecy” – w Jezusie i we wspólnocie. One będą twarzą Ojca do czasu, gdy zobaczymy Go „twarzą w twarz”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |