Wspólnota Kościoła oparciem w czasie próby. Droga Krzyżowa. Wielki Piątek. Plac Świętego Piotra 2020.
Stacja piąta
Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
* (Rozważania osoby osadzonej)
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (Łk 23, 26).
Swoim rzemiosłem pomagałem całym pokoleniom dzieci, aby mogły chodzi z prostymi plecami. Ale później pewnego dnia znalazłem się na bruku. Było to tak, jakbym złamał kręgosłup: moja praca stała się powodem do haniebnego wyroku. Wszedłem do więzienia a więzienie weszło do mego domu. Odtąd stałem się włóczęgą w mieście: straciłem swe imię, nazywano mnie imieniem przestępstwa, o które oskarżył mnie sąd, nie jestem już panem swego życia. Gdy zaczynam myśleć, wraca mi do głowy to dziecko z porwanymi butami, z mokrymi nogami, w zużytym ubraniu: to byłem ja, dawniej, jako dziecko. Potem pewnego dnia aresztowanie: trzej mundurowi, suchy protokół, więzienie, które żywcem zamurowało mnie w swych ścianach.
Krzyż, który włożono na moje plecy, jest ciężki. Z upływem czasu nauczyłem się współistnieć z nim, patrzeć mu w twarz, nazywać go po imieniu: spędzamy całe noce, towarzysząc sobie nawzajem. Za murami więzień Szymona Cyrenejczyka znają wszyscy: jest to drugie imię wolontariuszy, tych, którzy wchodzą na tę kalwarię, aby pomagać nieść krzyż; są to ludzie, którzy odrzucają prawo tłumu, podążając za głosem sumienia. A więc Szymon z Cyreny jest moim towarzyszem z celi: poznałem go pierwszej nocy spędzonej w więzieniu. Był to człowiek, który całe lata przeżył na ławeczce, pozbawiony uczuć i zysków. Jedynym jego bogactwem była paczka ciastek. I to on, uwielbiający słodycze, nalegał, aby moja żona zaniosła je, gdy po raz pierwszy poszła, aby widzieć się ze mną, a ona wybuchła płaczem z powodu tego gestu tyleż niespodziewanego, co troskliwego.
Starzeję się w więzieniu: marzę, aby pewnego dnia znów zaufano mi jako człowiekowi. Abym stał się Cyrenejczykiem dla kogoś.
Panie Jezu, od chwili swych narodzin aż do spotkania z nieznanym człowiekiem, który pomógł Ci nieść krzyż, chciałeś potrzebować naszej pomocy. My także, jak Cyrenejczyk, chcemy stawać się bliskimi dla swych braci i swych sióstr oraz współpracować z miłosierdziem Ojca w ulżeniu jarzma zła, które nas uciska.
Módlmy się,
Boże, Obrońco ubogich i Pocieszycielu strapionych, odnów nas swoją obecnością i pomóż nam nieść każdego dnia słodkie jarzmo Twego przykazania miłości. Przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |