Znak ognia i popiołu

Spalić stare! Dwa razy przypomina nam to liturgia. Na rozpoczęcie Wielkiego Postu i w Noc Zmartwychwstania.

Z cyklu "Znaki wiary"

Ludzie raczej nie lubią być pouczani. Wolą kierować się tym, co sami uznali za słuszne. Sęk w  tym, że czasem bezmyślnie. Gdyby chcieli się faktycznie sami uczyć... Wiele by się nauczyli obserwując świat. Ot, taki ogień. Czyż nie jest on nauczycielem cnót? Roztropności przede wszystkim, bo posługiwanie się nim mocno jej wymaga. Ale chyba i umiarkowania. Mały, kontrolowany, oświetla albo i ogrzewa. Wielki, taki poza kontrolą, już niszczy. Piękny obraz tego, do czego prowadzi nieumiarkowanie. I zepsute hamulce życia moralnego.

W liturgii ogień to przede wszystkim płomień świecy czy lampek. Wielki, nieopanowany pojawia się tylko w biblijnych czytaniach i ustach kaznodziejów. W Piśmie Świętym, zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu, słyszymy o nim w zapowiedziach kary; jest sposobem na karanie. I to zarówno gdy chodzi o doczesne nieszczęścia – np. zapowiedzi zniszczenia przez wojną – jak i o nieszczęście wieczne – piekło. To ostatnie szczególnie mocno wybrzmiewa, gdy Jezus do tych, którzy obojętni byli na los bliźnich, mówi (Mt 25):

"Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić (...).

Jest też ogień, przejście przez ogień, synonimem trudnej, oczyszczającej próby. Najjaśniej chyba u Malachiasza, gdzie Bóg mówi:

„(...)On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe.

Wiadomo: ognia potrzeba, by z rudy czy mieszaniny różnych śmieci wydobyć to, co w nich szlachetne. To, co nieszlachetne, spłonie. Zostanie to, co szlachetne, najcenniejsze. Za tą myślą idzie cała gama wypowiedzi Jezusa. Ot, gdy oświadcza, że przyszedł rzucić ogień na ziemię (Łk 12) albo gdy zapowiada, że każdy ogniem będzie posolony (Mk 9). Ogień niszczy to, co stare, a co nie było dość szlachetne by pożogę przetrwać. Ale przez to zniszczenie daje możliwość zbudowania na nowo. Z tym, co najcenniejsze. Zbudować lepiej, sensowniej.

Tej symboliki poza słowami odnoszącymi się do niej, w liturgii nie ma. Pojawia się za to prócz płomieni świec, jeszcze jeden ogień: rozpalane przed rozpoczęciem Wigilii Paschalnej ognisko. Kapłan ten ogień błogosławi, a potem od niego zapala Paschał. Po co, skoro wygodniej byłoby użyć zapałek czy zapalniczki? Ano bo ten ogień ma swoją ważną symbolikę.

W życiu bywa tak, że zawaleni jesteśmy różnymi gratami. Nie są potrzebne, tylko przeszkadzają. Przez wieki człowiek pozbywał się takich rzeczy paląc je (zapomnijmy na chwilę o dzisiejszym skrzywieniu, które palenie czegokolwiek uważa za trucie). Pozbywał się jednego, by zastąpić to drugim, lepszym. Palił też nieraz w ogniu złe wspomnienia – zdjęcia, rzeczy pozostawione przez niegdyś bliskich, a teraz wrogów. Właśnie próbując zacząć od nowa. I podobnie w sumie gdy przychodzi pożar. Jasne, to nieszczęście. Zmusza jednak też, by zacząć od nowa; tylko z tym, co ogień przetrwało. Czyli w praktyce nieraz tylko z wartościami duchowymi.

Do tej właśnie symboliki nawiązuje zapalany w Wigilię Paschalną przed kościołem ogień. Oto stare – często między innymi palmy z zeszłorocznej Palmowej Niedzieli – ulega zniszczeniu. Pozostaje z tego tylko popiół. Ale ten ogień, karmiący się zniszczeniem starego, pozwala rozpocząć na nowo; pozwala zapalić nową świecę, od której zapalą się inne świece zgromadzonych w kościele. I w ciemności nastaje jasność.  Zniszczenie starego, nowy początek – to właśnie symbolika „paschalnego ogniska”.

W nawiązaniu do niej kapłan błogosławiąc ten ogień modli się: "Boże, Ty przez swojego Syna udzieliłeś wiernym światła swojej chwały, poświęć ten ogień i przez te święta wielkanocne rozpal w nas tak wielkie pragnienie nieba, abyśmy z czystym sercem mogli dostąpić świąt wiekuistej światłości". Spal stare, niech stanie się ono paliwem dla nowego ognia miłości ku Tobie...

Z tą symboliką wiąże się także symbolika popiołu. W Biblii dość często ukazywany jest jako coś towarzyszącego pokucie  – siedzieć w popiele, sypać głowy popiołem, czy nawet jadać popiół. I tak też jest, gdy używamy go w liturgii. Też raz w roku. W   dniu rozpoczynającym Wielki Post. „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” –przypomina wtedy kapłan. Albo „nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Oba te tak różne stwierdzenia mają jeden wspólny mianownik – wezwanie do pokuty, nawrócenia (rozumianego jako metanoia, zmiana sposobu myślenia), rozpoczęcia na owo. Których symbolem jest właśnie popiół.

Dlaczego? Popiół jest oczywiście znakiem umartwienia, jakie towarzyszy pokucie. Nie trzeba w nim ani siedzieć ani go jeść by wiedzieć o co chodzi: nawet delikatne pobrudzenie nim na czole sprawia, że odczuwamy dyskomfort, chcielibyśmy się jak najszybciej z tego brudu oczyścić. Ale przez fakt, jak powstaje – przez spalenie w ogniu – staje się też, tak jak napisałem, symbolem rozpoczynania na nowo. Z jednej strony przypomina – prawie wszystko kiedyś się rozsypie, trzeba więc zadbać o to, co ma wartość nieprzemijającą.  Z drugiej jest pewnym wezwaniem: to, co było dawniej w moim życiu przeszkadza mi, uwiera mnie, psuje nastrój, jak ten pokutny popiół. Ale to było dawniej. To przeszłość. Ważne jak próbuję budować swoje dziś. I co planuję na przyszłość.

------------------------
Jeśli czegoś Ci tu brakowało, dopisz sam



Wszystkie odcinku cyklu znajdziesz po adresem: https://liturgia.wiara.pl/wyszukaj/tag/9208.ZNAKI

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...