Modlitwa siedmiu próśb jest modlitwą ucznia w drodze. Dla nas będzie to droga Wielkiego Postu.
Choć Mateusz umiejscawia Modlitwę Pańską w innym niż Łukasz miejscu, ich relacje mają wspólny mianownik. Kazanie na Górze, gdzie Jezus daje pierwsze wskazania swoim uczniom jest początkiem drogi. U Łukasza widzimy Jezusa idącego w do Jerozolimy. Modli się gdzieś w ustronnym miejscu, prowokując tym samym uczniów. „Naucz nas się modlić”. Dlatego możemy pokusić się o stwierdzenie, że modlitwa siedmiu próśb jest modlitwą ucznia w drodze. Dla nas będzie to droga Wielkiego Postu.
Nasz…
Chcesz iść szybko, wybierz się w drogę samemu. Chcesz dotrzeć do celu, idź z innymi – mawiali święci ojcowie, żyjący na pustyni. Wiedzieli, co mówią. Poznali smak samotności. Prędzej czy później odkryli/zrozumieli co znaczy wejść do izdebki i zamknąć drzwi. Przed czym? Przed pokusą osądzania, użalania się nad sobą, patrzenia na innych z góry, niezdolnością przebaczenia. Przed złym duchem zniechęcenia i rozpaczy. Przed wszystkim, tylko nie przed bliźnim.
Zostawmy jednak ojców pustyni na boku. Bliższym jest porównanie wzięte z życia. Większość z nas wychowała się w rodzinach wielodzietnych. Nikt nie miał wątpliwości, że „mój” ojciec jest także ojcem braci i sióstr. Chociaż każdą i każdego kocha inaczej, jednak wszystkich tak samo.
Powie ktoś: ale to nasz ziemski ojciec. Dla Ojca w niebie jesteśmy dziećmi przybranymi… Kiedyś, uczestnicząc w pogrzebie, usłyszałem piękne świadectwo córki: mawiałeś, że biologiczny ojciec kocha, bo musi; ojczym kocha, bo chce. Pomyślałem wówczas: taki jest nasz Ojciec niebieski. Swoje przybrane dzieci kocha, bo chce.
Ojciec
Ostatnie porównanie jest celowym zabiegiem. Relacja do ziemskiego, biologicznego ojca, w jakiś sposób rzutuje kształtuje relację z Ojcem niebieskim. Czy tego chcemy, czy nie. Mniej lub bardziej świadomie. Im lepsze były/są relacje z ojcem biologicznym, tym łatwiej budować ją z Bogiem. Zasada działa także w drugą stronę. Są przecież ludzi dostający na słowo „ojciec” drgawek nerwowych. Bez własnej winy. Myślenie o kochającym i troszczącym się o człowieka Ojcu przychodzi im z trudnością, a czasem wręcz wydaje się być niemożliwym. Na szczęście zauważyliśmy: jesteśmy na początku drogi. Wszystko przed nami. Wszystko – dzięki Jezusowi – jest możliwe.
Miłość uzasadnia zalecaną przez Jezusa powściągliwość w słowach. Osoba kochana ich nie potrzebuje. Wystarczy bliskość. Choć z jej ludzkim doświadczaniem bywa różnie. Iluż z nas skarży się na tak zwany syndrom ściany. „Milczysz. Nie pozwalasz doświadczyć Twojej obecności” – skarżył się Święty Antoni Pustelnik. Z wielu serc wyrywa się podobny krzyk. A jednak „usłyszałem wasz płacz, zobaczyłem wasz ucisk”. Dalej „niosłem cię jak orzeł niesie na skrzydłach swe pisklęta”.
To, co my nazywamy syndromem ściany, być może jest znakiem autentycznej miłości ojcowskiej. Ta stawia na samodzielność. Jest czas prowadzenia za rękę i jest czas wypuszczania z ręki. Pamiętam ten moment… Pierwszy rower. Za siedzenie wstawiona listwa. Ja na siedzeniu, ojciec pilnuje, bym nie stracił równowagi. Nawet nie zauważyłem kiedy puścił. Zorientowałem się dopiero gdy zacząłem nabierać rozpędu. Hura… Już umiem… I tak rozpromieniona, dumna z sukcesu dziecka twarz ojca.
Dlatego lepiej nie mówić o ścianie. Raczej obejrzeć się za siebie, by zobaczyć dumną, rozpromienioną twarz…
W niebie
To znaczy gdzie? Niebo jest Jego tronem, ziemia zaś podnóżkiem stóp Jego – czytamy w Psalmie.
Kilka lat po historii z rowerem pojechałem na rekolekcje wakacyjne. Pewnego dnia nauczyliśmy się piosenki. „Nie szukaj nieba gdzieś w zaświatach. I nie szukaj go wśród gwiazd. Nie szukaj nieba gdzieś w zaświatach. Tuż przy tobie jego blask”. Dalej o braciach i siostrach, więźniach, cierpiących, samotnych i smutnych. Blask nieba w drugim człowieku, „u twoich drzwi” – nie tylko w piosence.
Brama do nieba. Rzadko o tym myślimy. Dopiero gdy staniemy przed zabytkowymi, przedstawiającymi sceny Sądu Ostatecznego drzwiami zabytkowej świątyni, uświadamiamy sobie, że oto wchodzimy do nieba. Bo za nimi zobaczymy już nie sceny z sądu, ale Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Ojca, rzeszę aniołów i świętych, „Miasto Święte – Jeruzalem Nowe”. Miejsce, gdzie On jest „BOGIEM Z NIMI”. I bynajmniej nie chodzi o wystrój, muzykę, atmosferę. Chodzi o realną obecność. Ojciec przyjmuje ofiarę czci i uwielbienia, jaką Syn składa razem ze swoim Ciałem, którego jest Głową. Przedziwna tajemnica. Niebo na ziemi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |