Niekiedy, choćby w skrzynce mailowej trafiamy nagłówki typu: „Jak Zarabiać Przez Sen”, „Przypadkowo odkryła rewelacyjny sposób na schudnięcie” itp. Coś w rodzaju zapowiedzi minimum wysiłku, maksimum zysku – rozwój mimochodem, pomnożenie zasobów, doskonałość. Na tym tle nasza codzienność wygląda dość blado – nawet na chleb zarabiamy w pocie czoła, mając na osłodę satysfakcję z dobrze wykonanej pracy.
Zaufanie Bogu, który obiecuje „i ziarno rozmnożyć, i zwiększyć plon” może się okazać trudniejsze, niż żeśmy początkowo zakładali. Być w wierze otwartym, dawać „nie żałując i nie czując się przymuszonym” – ideał. Zrobić to raz, dziesięć razy, choćby tysiąc – OK, ale ponawiać codziennie, przez całe życie, mając za obietnicę jedynie przyszły obfity plon? Dawać wówczas, gdy doświadczamy, jak Bóg nas podtrzymał, gdy tryskamy entuzjazmem, rozpoznajemy pierwsze owoce – tak, chętnie, ale dawać wówczas, gdy niebo milczy, słabniemy, nic nie kiełkuje wokół?
A jednak ten Rewelacyjny Sposób na rozwój mimochodem, pomnożenie zasobów, doskonałość – jest tylko jeden: zawierzyć nie własnym wysiłkom, a Bogu.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.