Z imienia Słowo Boże wymienia dwie. Skąd zatem trzecia? Jest w tle. Można ją nazwać podmiotem domyślnym, a reprezentuje ją Jan. To Matka Kościół. Pierwsze pokolenia chrześcijan z upodobaniem powtarzały: Kościół Matka – Matka Kościoła. Nie bez powodu jako pierwszą wymieniając Kościół. Bo, druga, czyli Matka Kościoła, jak uczył Święty Augustyn, jest Jego (Jej – biblijna Ecclesia jest rodzaju żeńskiego) cząstką. Szczególną, wybraną, najdoskonalszą, ale tylko cząstką. Dlatego Matka i Kościół są nierozłączne.
O macierzyństwie Maryi potrafimy rozprawiać godzinami. Zachwycamy się jej wiarą, pokorą, wiernością pod krzyżem. Widzimy znaki jej obecności w historii Ludu Bożego. A co z macierzyństwem Kościoła?
Czcząc Matkę Kościoła i myśląc o Kościele Matce wspominam dziś tragiczną postać kardynała Józsefa Mindszentego. Prześladowany, w więzieniu, często miał modlić się słowami: „Kościele święty, Matko nasza”. Matka, bo rodzi, przez sakramenty, dla Chrystusa. Matka, razem z Maryją zasłuchana w to, „co Duch mówi do Kościoła”. Matka karmiąca Słowem. Matka podnosząca upadłych. Matka, razem z Matką troszcząca się o tych, którzy „wina nie mają”. Matka zjednoczona z pierwszą Matką – Oblubienica Baranka. Znak na niebie.