Adwent to nowy początek, nowa próba serca, uczuć, umysłu i woli. To czas, kiedy dotykamy istoty rzeczy, aby odkryć, że geniusz ludzki ujawnia to, co w głębinach człowieczeństwa kryje się osnute tajemnicą.
Optymizm to nieco desperackie założenie, że wszystko wypadnie dobrze; podczas gdy nadzieja jest siłą wytrwania także w sytuacji, w której oczekiwanie to okazało się iluzją.
Zanurzeni w czasie, musimy jeszcze na swój udział poczekać – ale zwycięstwo Boga już się dokonało, definitywne i ostateczne.
Jako przedmiot ze świata żeglugi, wyraża pewność i przekonanie właściwe chrześcijańskiej nadziei: Bóg w Chrystusie nie tylko postanowił o zbawieniu człowieka, ale już go dokonał.
Słowo Boże nie zna lęku przed lękiem. Dlatego jawi się jako lekarstwo, które przywraca człowiekowi nadzieję.
Dobro, które czynimy w imię Chrystusa, to najpiękniejszy argument. Stanowi najpiękniejsze „kazanie”, które może poruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serca.
Dobro otwiera nas na nadzieję. Dlatego dziś, kiedy tak często doświadczamy bezradności, lęku, zagraża nam rozpacz, potrzebujemy pomocy niebieskiej Matki.
To nie żywioły świata, prawa materii rządzą ostatecznie światem i człowiekiem, ale osobowy Bóg rządzi gwiazdami, czyli wszechświatem
Jeżeli dziś mamy problem z Kościołem, to między innymi dlatego, że całą uwagę skupiamy nie na tym, co jest jego istotą, ale właśnie na „dodatku” i „nadmiarze”.
Nasza nadzieja nie jest oczekiwaniem na „coś”, ale na „Kogoś”. „Bóg jest fundamentem nadziei – nie jakikolwiek bóg, ale ten Bóg, który ma ludzkie oblicze".
… choć do jednego celu.