Adwent to nowy początek, nowa próba serca, uczuć, umysłu i woli. To czas, kiedy dotykamy istoty rzeczy, aby odkryć, że geniusz ludzki ujawnia to, co w głębinach człowieczeństwa kryje się osnute tajemnicą.
W rozmowie z Carlosem Granadosem (Raport o stanie nadziei, Warszawa 2018) kard. Gerhard L. Müller stwierdza: „Nie możemy się poddawać, nie możemy mówić „czasy są, jakie są”, „tak przyszło nam żyć”, „to rys naszej epoki”, „nic nie możemy zrobić”, „taki już los, że żyjemy w czasach sekularyzmu”. Istotą nadziei jest właśnie to, że w osiąganiu swojego celu nie opiera się na własnych siłach. Wiara daje nam pewność, że moc Boża jest zawsze większa niż ludzka słabość i niż ataki zła” (s. 25). Adwent to nowy początek, nowa próba serca, uczuć, umysłu i woli. To czas, kiedy dotykamy istoty rzeczy, aby odkryć, że „geniusz ludzki, poprzez swe dzieła mniej lub więcej jasno ujawnia to, co w głębinach człowieczeństwa kryje się osnute tajemnicą”, jak zauważa ks. Lech Grabowski (1908-93), więzień Dachau i wieloletni dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Płocku.
Istotę nadziei chrześcijańskiej można by ująć w krótkie stwierdzenie: przyszłość jest w rękach Boga. Tę prawdę przypomina nam Katechizm Kościoła katolickiego: „Nadzieja jest cnotą teologalną, dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego” (1817). Takie rozumienie prowadzi do ufnego powierzenia się Temu, który jest zawsze z nami. Sam Jezus wstępując do nieba zapewnia swoich uczniów: «Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28, 20b). Chodzi zatem nie tylko o dni słoneczne, pełne radości, ale również trudne i pełne lęku, niepokoju o losy świata, bliskich, o dzień jutrzejszy.
Świadomość obecności i bliskości z Jezusem w czasie naszej ziemskiej pielgrzymki dodaje nam otuchy i nadziei. Mamy iść przed siebie ze świadomością, że zdążamy do celu, jakim jest niebo, dom Ojca. Droga do nieba wiedzie przez szarą codzienność, w której z jednej strony mamy unikać grzechów, a z drugiej – żyć w stanie łaski uświęcającej. A to zakłada roztropność postępowania i przewidywanie konsekwencji tego, co czynimy. Ziemia jest pod naszymi nogami, ale niebo jest bliżej, bo w naszym sercu. Chodzi tylko o to, aby dostrzec w nim Chrystusa, który jest za obłokiem doczesności, różnych ludzkich wad, czasami grzechu.
Warto wczytać się w słowa modlitwy Edyty Stein: „Bez zastrzeżeń i bez trosk / składam mój dzień w Twoją dłoń. / Bądź moim Dzisiaj, bądź moim wiernym Jutrem, / bądź moim Wczoraj, które przebyłam. / Nie pytaj mnie o drogi mej tęsknoty, jam jest kamieniem w mozaice Twej. / Ty złożysz mnie po prawej stronie, / ja wtulę się w Twe dłonie” (J. Haas, Siedem dni z Edytą Stein, tłum. T. Panek, Warszawa 2000, s. 6).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |