Do głoszenia Ewangelii potrzebna jest cierpliwość i łagodność. Czyjeś nawrócenie może być bowiem długim i skomplikowanym procesem.
Ich postawa intryguje. Co myśleli, co widzieli, rozumieli, skoro dla oddania czci nowonarodzonemu królowi ruszyli w długa drogę?
Cierpliwie czekali, aż w końcu Bóg wysłuchał ich próśb, aż wreszcie nadeszła ta długo oczekiwana chwila.
Warto być przy kimś: „tak blisko jak można, tak długo jak trzeba, tak wiernie jak się da”...
Jak długo będziecie się chwiać na obie strony? Nie możecie służyć Bogu i mamonie. Bądźcie zimni lub gorący...
Jak długo Bóg może tolerować nieprawość? Wszystko do czasu. Ale to nie znaczy, że przestaje kochać. Kocha mimo wszystko.
Przystawili mu karabin do brzucha: „Nie masz wyboru!”. „Zawsze mam wybór”. Odpowiedział spokojnie trapista. Tym razem odeszli. Nie na długo.
W Hiszpanii tajemnica Wniebowzięcia Matki Bożej była czczona na długo przed ogłoszeniem dogmatu. Przykładem może być tzw. Misterium z Elche.
Dla chorego każdy czas jest za długi. Oczekiwaniem można się bardziej zmęczyć niż chorobą. Potem już nawet czekać się nie chce.
Proroctwo Micheasza kojarzę z Wielkim Piątkiem. Długa kolejka adorujących Krzyż i ten przeszywający serce śpiew Improperiów, przeplatany suplikacjami Święty Boże.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...