Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Zazwyczaj przejawia się on w nieopanowanych zachowaniach. Wiąże się to z samą ludzką kondycją.
Jesteśmy jednością ducha i ciała. Duch wyraża się przez ciało, ale jednocześnie ciało zawiera w sobie ducha i go kształtuje. Dlatego nasze wewnętrzne stany odbijają się w naszej postawie i sposobie reagowania naszego organizmu.
Czasem dosyć łatwo potrafimy odczytać, kim jest spotkany człowiek, gdy patrzymy na jego twarz. Podobnie po ruchach, sposobie mówienia, rodzaju reakcji poznajemy, co się dzieje w sercu człowieka. Zazwyczaj widać to wyraźnie u dzieci. Po ich zachowaniu dosyć łatwo poznajemy, co się z nimi dzieje, co zrobiły lub zamierzają zrobić.
Z czasem jednak ta przejrzystość się zaciera. Stopniowo uczymy się maskować to, co przeżywamy. Potrafimy to czasem robić wręcz perfekcyjnie. Jednak nie jest to możliwe do końca. Przychodzą momenty, gdy wychodzi na zewnątrz to, co się w nas naprawdę dzieje. Tym bardziej że wiele zewnętrznych sygnałów jest całkowicie poza naszą kontrolą. Do nich należą np. objawy chorobowe organizmu. Duch oddziałuje na organizm.
Zresztą acedia przejawia się także w hipochondrii, czyli nadmiernej trosce o własne zdrowie. Jednocześnie istnieje tutaj podwójne oddziaływanie: z jednej strony acedia wzbudza lęk, który powoduje dolegliwości organizmu, a te z kolei napędzają lęk o zdrowie, co wzmacnia acedię. Tworzy się w ten sposób zamknięte koło, które można przerwać jedynie gwałtownym cięciem, nie poddając się lękowi.
Istnieje także pozytywne oddziaływanie ciała na ducha, a raczej na wnętrze, czyli serce. Jeżeli chcemy osiągnąć pokój wewnętrzny, to staramy się wpierw zachować taki pokój na zewnątrz w otoczeniu, we własnych postawach, w równomiernym oddechu, w ruchach, gestach, sposobie mówienia, reagowania, przez słuchanie odpowiedniej muzyki itd. Są to metody wyciszania i osiągania pokoju wewnętrznego wyrastające z prawdy o istniejącej w nas jedności ducha i ciała. Także z tej racji dla uporządkowania ducha bardzo ważna jest właściwa higiena ciała i naszych zewnętrznych zachowań. Zazwyczaj porządek duchowy i zewnętrzny idą w parze, choć czasem może być inaczej, bo zależy to od kultury, w jakiej zostaliśmy wychowani. I odwrotnie, przy leczeniu choroby ciała potrzeba zmiany naszego nastawienia do rzeczywistości, sposobu myślenia itd.
Powiązanie ciała i ducha jest wszechstronne. Niestety najczęściej o tym nie myślimy i żyjemy naszymi duchowymi pragnieniami w oderwaniu od praw rządzących naszym ciałem, i odwrotnie: nasze pragnienia cielesne staramy się realizować wbrew prawom dotyczącym ducha. Mnisi doświadczali tego bardzo wyraźnie. Wielu z nich ambitnie usiłowało osiągać kolejne szczyty ascetycznej doskonałości. Istnieje wielka pokusa zwiększania surowości życia i wymagań ascetycznych, której ulegają gorliwi. Taka surowość staje się dla tych ludzi rękojmią tego, że są blisko Boga.
Surowa asceza odgrywa w tym przypadku podobną rolę jak w przypadku faryzeuszy literalne trzymanie się Prawa. Niestety żadne zewnętrzne ćwiczenia ani formalizm prawny nie otwierają automatycznie serca na Boga. Wręcz przeciwnie, często bywają ucieczką przed Nim, jak to widać w przypadku różnych fanatyków. Ambicja zazwyczaj prowadzi do przekroczenia granicy rozsądku, powodując ostatecznie klęskę. Ewagriusz pisze o takim przypadku:
Tego demona [tj. demona obżarstwa] naśladuje także przeciwnik prawdy, demon acedii, podpowiadając wytrzymałemu najsurowszą anachorezę, zachęcając do rywalizacji z Janem Chrzcicielem i pierwszym spośród anachoretów, Antonim, aby nie wytrzymując stałej i nieludzkiej anachorezy, uciekł ze wstydem opuściwszy miejsce, a ów potem chwaląc się, powiedziałby: Okazałem się mocniejszy od niego (De mal. cogit. 35).
***
Włodzimierz Zatorski OSB, Acedia dziś, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC