Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Wokół Jezusa w betlejemskim żłobie przewinęło się sporo postaci. Różnie do Maleńkiego Jezusa się odnosili: jedni z radością, inni z nienawiścią, jeszcze inni z obojętnością.
Nie wiemy, skąd przybyli. Z Babilonii? Z Persji? Z Arabii? Święty Mateusz napisał ogólnie, że ze Wschodu. Byli więc poganami. Nie jesteśmy pewni ilu ich było. Przyjmujemy, że trzech, stosownie do liczby przyniesionych darów, ale Ewangelista wyraźnie tego nie stwierdził. Nie znamy ich imion, bo wymienia je dopiero późna tradycja. Wiemy natomiast, że wbrew temu, co często o nich sądzimy, nie byli królami, a magami. Najprawdopodobniej zajmowali się wykładaniem snów, astrologią, kultem i wyjaśnianiem zjawisk przyrodniczych. To czas, w którym nauki przyrodnicze i praktyki magiczne nie były jasno rozgraniczone. Słusznie więc nazywamy ich po prostu mędrcami.
Co sprawiło, że zdecydowali się wybrać w daleką podróż? Według wierzeń ludzi Wschodu, pojawienie się nowej gwiazdy na niebie zwiastowało narodziny kogoś wielkiego i niezwykłego. Gdy mędrcy zobaczyli to niezwykłe zjawisko, wybrali się do Judei, by szukać nowo narodzonego Króla Żydowskiego. Nie wiemy jednak, dlaczego akurat tam i dlaczego uznali, że warto dla Niego przebyć taki szmat drogi.
Swoje poszukiwania w Judei zaczęli dość niefortunnie, choć roztropnie - od królewskiego dworu w Jerozolimie. Dopiero potem, po otrzymaniu kompetentnych wyjaśnień, udali się do pobliskiego Betlejem, gdzie znaleźli Dziecię i Jego Matkę. Wtedy, wiedzeni bliżej nie znanym nam motywem, oddali Mu hołd i ofiarowali swoje dary: złoto, kadzidło i mirrę.
W tym wydarzeniu zawarło się całe sedno ich podróży. Być może nie mieli takiego zamiaru od samego początku. Może dopiero wraz z poznawaniem nowych faktów odkrywali w małym Jezusie kogoś aż tak niezwykłego. Ale rozpoznawszy uznali, że to jedyne, co pozostało im robić. Ukorzyć się i oddać to, co mieli najlepszego.
Przychodzimy do Boga z różnymi sprawami. Traktujemy go czasami jak kogoś, kto powinien spełniać wszystkie nasze prośby. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że może być inaczej, niż to sobie zaplanowaliśmy. Bo skoro On jest naszym Bogiem, to powinien zadbać, aby nam się dobrze żyło. Zapominamy kim właściwie jesteśmy. I kim jest Ten, do którego się zwracamy. Że To nie my Jemu, ale On nam wyświadcza łaskę.
Dlatego zamiast żądać i oczekiwać chcę raczej upaść przed nim na twarz i dać Mu to, co mam najcenniejszego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |